czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 7

"Jest tak samo może tylko trochę smutno, 
 i nie mówisz już dobranoc
i nie mogę przez to usnąć"

Weszłyśmy z Emily do domu. Było około 13:00. 
- Chodź zjemy coś i pójdziemy ci szukać pracy - powiedziała moja przyjaciółka.
- Dobra, a wiesz może gdzie szukają jakiś pracowników?
- Znam jedno miejsce w którym praca by ci odpowiadała. - powiedziała z uśmiechem
- No mam nadzieję, że się nie mylisz- zaśmiałam się i siadłyśmy do jedzenia wyjętego z lodówki i podgrzanego przez Emily. Lili - tak mówiłam w liceum do przyjaciółki od końcówki jej imienia, naprawdę potrafiła gotować. Jak mieszkałam w Berlinie to rzadko kiedy sama robiłam obiad. Jeśli już to jadłam w jakiejś knajpie blisko hotelu, a na śniadanie czy kolację robiłam sobie jakieś banalne w przygotowaniu rzeczy. Już od dawna wiedziałam, że gotowanie to nie jest rzecz do której powinnam się zabierać.
Pojechałyśmy samochodem Emily do galerii w której ostatnio spotkałyśmy Marco i Erika. 
- To gdzie planujesz mi pracę?
- Jest taki jeden mały butik. Szukają tam pracowniczki, a ty bardzo lubisz modę więc pomyślałam, że to coś dla ciebie. - uśmiechnęła się.
- Ojej dzięki, ciekawe czy nadal szukają.
- Chyba tak. - powiedziała Emily patrząc na kartkę z ogłoszeniem na wejściu do sklepu. - Dzień dobry. Nadal szukacie pracowniczki? - zapytała się kierowniczki.
- Tak, a chciałabyś się zatrudnić?
- Nie, ale moja przyjaciółka tak - odparła Lili
- Masz jakieś doświadczenie w tym zawodzie? - zapytała się mnie dość młoda kobieta o rudych włosach.
- Emmm nie za bardzo, nigdy nie pracowałam w sklepie. Ale moją pasją jest moda i bardzo chętnie pomagałabym klientom w doborze ubrań.
- No dobrze zastanowię się, przyjdź jutro na dzień próbny, oczywiście dostaniesz wypłatę za ten jeden dzień ponieważ nasza firma jest porządna, a ja nie lubię męczyć ludzi nie wynagradzając im tego. Pasuje ci jutro?
- Tak, tak oczywiście.
- To do zobaczenia, przyjdź na 9:30 bo jutro będziesz pod moim okiem - powiedziała z uśmiechem.
- Do widzenia- odpowiedziałyśmy razem.


                                                                *****

- Kurcze nie wiem w co się ubrać - lamentowała Emily która nie mogła się doczekać wyjścia z Marcelem - Sara, a ty co nakładasz?
- Nie wiem... pewnie ubrania - powiedziałam niechętnie. Nie za bardzo chciałam iść do niego. Oczywiście Erik to naprawdę fajny chłopak, ale od tamtej rozmowy z Lili sama nie wiedziałam co myśleć. Lubię Erika to oczywiste, ale nie ufam facetom i nie sądzę żeby to się zmieniło, a to wszystko przez tego pedała którego imienia nie wymawiam. 
- A pomożesz mi coś wymyślić?
- Jasne, a o której ma po ciebie przyjść?
- O 20:00.
- O to tak jak po mnie -uśmiechnęłam się. - To chodź szybko bo mamy półtorej godziny.
Wybrałam Emily czerwoną sukienkę troszkę za kolana. Do tego miała nałożyć czarną kurtkę skórzaną i tego samego koloru szpilki. Zawsze byłam zwolenniczką czarnych dodatków. Musiałam zacząć szykować się do Erika. Postanowiłam nie ubierać się tak jak Lili tylko raczej zwyczajnie. Nie chciałam się odstawiać jak na randkę bo nie patrzyłam na to spotkanie w ten sposób. Nałożyłam czarne legginsy i do tego luźny sweter.
Wszystko przystroiłam drobnymi dziewczęcymi dodatkami które bardzo lubiłam. Na dole spotkałam już gotową, siedzącą na kanapie Emily. 
- Ciekawe który pierwszy przyjdzie - powiedziałam schodząc po schodach. - Ślicznie wyglądasz.
- Dzięki, ty też, ale nie za zwyczajnie jak na randkę?
- To nie jest randka po prostu obejrzymy razem film.
- Ty sobie ze mnie żartujesz czy chcesz odepchnąć od siebie Erika?- zapytała zdziwiona.
- Nie, nie żartuję sobie, poważnie nie biorę tego za randkę. - powiedziałam i wtedy zadzwonił dzwonek. Była 19: 57. 
- To która otwiera? - zapytałam.
- Ty idź bo stoisz hahhaah
- Otworzyłam i zobaczyłam Marcela i Erika stojących obok siebie z różami.
- Hej - przywitał mnie Erik całusem. 
- Cześć - odowiedziałam - Lili chodź! - wydarłam się tak typowo w moim stylu.
- Lili? - zapytali oboje.
- Taka ksywa - wyszczerzona powiedziałam. W drzwiach pojawiła się Emily. 

*Erik*
- Dobra chodź - powiedziałem. Dałem Sarze mały bukiecik czerwonych róż. Nie chciałem jej nawalać kwiatami szczególnie, że nawet nie byliśmy razem i taki prezent mógłby wydawać się dziwny.
- Ślicznie wyglądasz. - powiedziałem z uśmiechem.
- Dzięki - odwzajemniła mi uśmiech. Sara uśmiechała się ślicznie. Już prawie nie było widać siniaka na jej policzku więc pewnie uśmiech nie sprawiał jej za dużo bólu. Ciesze się, że Emily jej coś nagadała i Sara znowu mnie akceptuje.  
- Przyszedłem na piechotę bo to nie daleko, nie gniewasz się prawda?
- Nie skąd, bardzo lubię spacery i naturę.
- U nie wiedziałem, a co jeszcze lubisz?
- Emm uwielbiam słuchać muzyki. Zawsze jak byłam młodsza i nie dawałam sobie rady ponieważ wychowywała mnie sama ciocia to nie spałam w nocy tylko słuchałam muzyki. Wtedy byłam w innym świecie.  Marzyłam sobie o wielu cudownych, nie osiągalnych dla mnie rzeczach, o tym jak spotykam swoich idoli, jak oni mnie akceptują mimo, że nie mam rodziców i jak chcą się ze mną zaprzyjaźnić. Uwielbiałam tak robić. Teraz mi już przeszło, jeśli już to w nocy płaczę, a nie marzę. Po za tym jeszcze bardzo lubię sport. Wychowała mnie piłka i miłość do projektowania ubrań, no i ciocia, ale ona to raczej dawała mi tylko dach nad głową i jedzenie. A ty co lubisz? - Słuchałem Sary z otwartą buzią kiedy to wyrwała mnie z przemyśleń.
- Yyy piłkę nożną to moja pasja i cieszę się, że jestem piłkarzem. 
- Też bym się cieszyła, zazdroszczę ci.
- Serio? - zapytałem zdziwiony
- No tak.
- Ale czego?
- No wiesz masz poukładane życie, możesz grać w piłkę kiedy chcesz czego zazdroszczę każdemu piłkarzowi. Masz obojga rodziców, co nie?
- No tak. 
- No właśnie, a ja nie mam ich od siódmego roku życia. Zazdroszczę tego każdemu kto ma rodziców. Ludzie tego nie doceniają, ale to naprawdę jest ważne. 
- Przykro mi... choć to mój dom, zapraszam. - Byłem zszokowany jej monologiem i musiałem sobie wszystko spokojnie przemyśleć. 
- Co przygotowałeś do obejrzenia?
- "Koszmar Minionego Lata", może być.
- Horror? No tak czego mogłam się spodziewać - zaśmiała się.
- Chcesz coś do picia? Mam pepsi i fantę chyba, że chcesz coś mocniejszego.
- A masz zwykłą herbatę?
- Jasne, zaparzyć ci?
- Jeśli możesz. - Usiadła na kanapie przed telewizorem. Szybko zrobiłem dwie herbaty i puściłem film.


*Sara*

Oglądaliśmy ten horror, ale jakoś wcale mnie nie zainteresował. Siedziałam oparta o Erika i myślałam raczej o jutrzejszym dniu w pracy, a nie o filmie. Poczułam się trochę zmęczona więc położyłam się na klatce piersiowej piłkarza i zamknęłam oczy. Czułam jego ciepło i było mi naprawdę przyjemnie. W pewnym momencie się wyłączyłam. Obudziłam się jakoś wcześnie przykryta kocem i nadal leżąca na Erik'u który już nie spał.
- Cześć - uśmiechnął się, Erik miał śliczny uśmiech, a ja dopiero teraz to zauważyłam - Jak ci się spało?
- No wygodny jesteś hahahaha, ale tobie pewnie nie najlepiej z takim obciążeniem co?
- Z takim mógłbym całe życie spać - odpowiedział. Nie wiedziałam co powiedzieć niby zwykły żart, ale znowu przypomniała mi się ta rozmowa z Emily. Nie to nie mogło być to - pomyślałam.
- Emily pewnie się o mnie martwiła miałam wrócić około 23:00. - Nagle się zerwałam - Ej Erik która godzina??
- 8:30, a co?
- Jeju ja muszę już iść - szybko wstałam z kanapy i poszłam po torebkę kiedy złapał mnie za rękę Erik.
- Coś się stało? Proszę zostań ze mną na dłużej - popatrzył się na mnie błagalnie.
- Erik ja nie, mogę. Nie zatrzymuj mnie bo się spóźnię. - powiedziałam stanowczo.
- A gdzie idziesz?
- Do pracy, muszę jakoś zarabiać, przecież jedzenie nie spadnie z nieba, po za tym chce kupić własny dom.
- Nie musisz, ja ci dam pieniądze na co tylko zechcesz, Sara nie martw się o to - "przykleił" mnie do ściany i złapał w talii.
- Ale Erik ja nie chce twoich pieniędzy! Przyjaźń i pieniądze nigdy ze sobą nie grają więc nie, dzięki!
- Ale ja, ja cię kocham. Wiem, że znamy się parę dni, ale ja, długo nad tym myślałem i wiem, że bez ciebie będzie mi ciężko. - stanęłam jak wryta, nie chciałam już słuchać jego wyznań, ja nie chciałam już się przywiązywać do żadnego faceta! Zawsze tak szybko im ufałam, a potem mnie strasznie ranili, a po za tym musiałam już iść do pracy bo nie miałam auta. Chciałam mu się wyrwać kiedy zrobił coś jeszcze gorszego. Spojrzał mi głęboko w oczy, delikatnie złapał za brodę, uniósł ją i mnie pocałował.
- Nie, Erik ja, ja... - nie dokończyłam bo udało mi się wyrwać z jego uścisku. Szybko cała zapłakana wybiegłam z jego domu. Była już 9:00. Na szczęście galeria była stąd nie daleko. Idąc szybkim krokiem do pracy zadzwoniłam do Lili i opowiedziałam jej wszystko. Oczywiście jak dla niej nie było w tym nic złego, że podobam się Erik'owi. Musiałam się rozłączyć bo weszłam do galerii, po południu dowiem się jak było na randce z Marcelem.
O 17:30 byłam już wolna. Pani kierowniczka chyba była ze mnie zadowolona bo kazała mi przyjść jutro na dogadanie się z umową. Kiedy weszłam do domu czekała już na mnie ciekawska Emily.
- I jak było??
- Spoko, jutro muszę przyjść ustalić z nią warunki dalszego zatrudnienia! - powiedziałam prze szczęśliwa.
- A i Marco dzwonił, za dwa dni o 7:15 przyjedzie po nas i lecimy na Minorkę! Więc chodź się pakować!!
Poszłyśmy razem na górę i wyciągnęłyśmy walizki. Wpakowywałyśmy ubrania i gadałyśmy.
- I jak było na spacerze?
- Super. Marcel jest naprawdę fantastycznym facetem. Szczerze to... podoba mi się.
- Oooo to super! A jesteście już razem?
- Jeszcze nie.
- No to będę miała kogo swatać w Hiszpanii!!! - powiedziałam radośnie.
- A ja kogo godzić - mruknęła Lili
- Ale my przecież nie jesteśmy pokłóceni! - zaprotestowałam
- Ale ty serio nie widzisz jak mu na tobie zależy? Sara nie zepsuj tego.
- Wiesz może mu zależy, ale każdemu najpierw zależało... ja już im nie ufam. - wykrztusiłam z siebie prawie płacząc.
- Sara uwierz mi nie każdy facet jest taki sam. Nie skreślaj ich wszystkich naraz z życia bo w końcu nikt ci nie zostanie. - Podeszła i mnie objęła.
- A ty?
- na mnie zawsze możesz polegać, ale przecież nie zawsze będę mogła przy tobie być. Sama wiesz jak to było jak byłaś w Berlinie, a ja tu. Mogłam cię pocieszać, ale tylko przez telefon.. - mówiła, wiedziałam, że jej też nie było ze mną łatwo. Czy ja serio muszę komplikować wszystkim życie?

_________________________________________
Nie wiem czy tylko ja miałam tak na swoim komputerze, ale od pewnego miejsca nie było widać czcionki za co bardzo przepraszam. Mam nadzieję, ze to tylko u mnie się tak zrobiło :) jeszcze raz sorry ;<



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz