- Wiem kim jesteście - powiedziałam i znów schowałam głowę w kolana, nadal nie mogłam się otrząsnąć po tym co zrobił mi Ben. Normalnie to bym szalała z radości, w końcu spotkałam piłkarzy z BVB!
- Ej, nie płacz, nic takiego się nie stało - powiedział Marco i zaczął lekko głaskać mnie po ramieniu.
- Nic takiego się nie stało?! - prawdę mówiąc byłam strasznie zdziwiona jego słowami - Wy chyba naprawdę nie rozumiecie. Za wami to dziewczyny latają i możecie mieć kogo zechcecie, a ja? Mnie rzucił chłopak mojego życia i to w okropny sposób.
- Wiemy, widzieliśmy, strasznie nam przykro z tego powodu - powiedział Mats
- Ale nie martw się! Chodź z nami będzie fajnie - wtrącił Reus i się wyszczerzył.
- Ale co wy tu właściwie robicie??
- Sezon się skończył więc Klopp dał nam parę dni wolnego od razu po meczu, większość wróciła do Dortmundu, a my postanowiliśmy, że zostaniemy w Berlinie trochę dłużej. To co pójdziesz z nami może na ciastko czy coś? - Powiedział Marco, a Hummels mu przytaknął.
- No dobra i tak oprócz płakania nie mam niczego innego do roboty. Tak w ogóle to jestem Sara - przedstawiłam się i spróbowałam lekko się uśmiechnąć, ale chyba wyszło to dużo sztuczniej niż miało.
- No udawać to ty nie umiesz - zażartował Mats i wszyscy wybuchli śmiechem, dobra tylko oni, ja raczej popatrzyłam na niego z tak żenującą miną, że chyba głupio mu się zrobiło bo przestał.
*Oczami Marco*
Sara to była naprawdę ładna dziewczyna. Razem z Hummels'em siedzieliśmy w jednej z knajp i nagle usłyszeliśmy jak ktoś się drze. Odwróciłem się i zobaczyłem jak jakiś pedał krzyczy na biedną, śliczną dziewczynę. Chciałem wstać i powiedzieć coś temu idiocie, ale Mats mnie zatrzymał. Hmm ciekawe dlaczego. Potem jak on podniósł na nią rękę myślałem, że wyskoczę ze stolika i sam mu przywalę, ale znowu Mats mnie zatrzymał. Dopiero po chwili, jak usiadła na ławce i zaczęła płakać z głową w kolanach podeszliśmy do niej. Chyba była naprawdę rozgoryczona bo położyłem jej rękę na ramieniu, a ona nie reagowała. Zdążyliśmy z Hummels'em ustalić, że zafundujemy jej zajebisty dzień żeby zapomniała o tym "gnoju" i dopiero po jakiś dwóch minutach poczuła moją rękę. Mocno się nas przestraszyła, ale na szczęście razem z Mats'em udało się nam ją uspokoić.
-To co idziemy na pizze? - Głośno zapytałem
- Miało być ciasto - oburzył się Mats i zrobił minę dzieciaka.
Chyba Sarze się to spodobało bo oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Mats dziecko uspokój się haahhaah pizza to lepszy pomysł.
- Oooo odezwała się nasza księżniczka - dodał Hummels i wszyscy zaczęli lać ze śmiechu .
- Dobra idziemy na tą pizze? ja stawiam.
- Reusik zgłodniał, że mu się tak śpieszy?
- Chyba tak hahahhahahaha
- O Hummels ty chamie, po czyjej stronie jesteś? - powiedziałem i znowu zaczęliśmy się śmiać, ale tym razem idąc już w stronę pizzerii.
- Sara jaką chcesz pizze?
- W sumie to mi obojętnie, lubię każdą.
- A jaaa? - błagał Hummels
- Wiem jaką ty lubisz hahahahah - odparłem i zapytałem się o napoje. Wszyscy zgodnie odparli, że Pepsi więc poszedłem złożyć zamówienie.
W oczekiwaniu na jedzenie rozmowa bardzo nam się kleiła. Sara to naprawdę fajna dziewczyna, nie rozumiem jak ten Ben mógł ją tak traktować, ale nie chciałem przy niej o nim wspominać.
- Może pokazać wam Berlin? dobrze znam to miasto, chociaż w sumie kto nie zna swojej stolicy?
-Z tobą będzie na pewno ładniejszy- mrukną Mats patrząc się w moją stronę z uśmiechem pedofila
- Mats ma rację hahahahahha - przytaknąłem i odwzajemniłem mu ten sam uśmiech.
- Ej nooo - oburzyła się - nie żartujcie sobie ze mnie. Kiedy wracacie do Dortmundu?
- Jutro o 12:15 mamy odprawę, a 12: 50 wylot, może przyjdziesz nas pożegnać?
- No nie wiem, nie wiem zastanowię się - powiedziała i ślicznie się uśmiechnęła. Wtedy podali nam pizze.
Jedliśmy w ciszy, ale jak tylko pizza się skończyła i zostały napoje to odezwał się Mats:
- To co robimy? - spojrzał w moją stronę pytająco, a ja w stronę Sary.
- Nie wiem, możemy iść do parku, na zakupy, na boisko, a nawet pozwiedzać jeśli chcecie.
- Czy ty powiedziałaś na boisko? - zdziwiliśmy się oboje z Mats'em. Sara była tak zgrabna i dziewczęca, że wcale nie wyglądała na dziewczynę uprawiającą jakiś sport drużynowy typu: siatkówka, noga, ręczna itd.
- No tak powiedziałam, czemu nie? Jesteście zmęczeni po meczu czy coś?
- Nie skąd - powiedzieliśmy oboje i poprawiliśmy włosy, a ona zaczęła się śmiać.
- No to gdzie chcecie iść, chyba nie do restauracji hahahahha?
- Może zostańmy w tej galerii, ja muszę kupić spodnie, a Mats marynarkę, w sumie po to tu przyszliśmy.
- Okej to chodźmy pomogę wam coś wybrać.
* oczami Sary*
- Chodziliśmy po tych sklepach długo. Czasem jak chłopaki coś mierzyli przypominało mi się jak to było z Benem i robiło mi się trochę smutno, ale zaraz potem nabijałam się z Marco z głupoty Mats'a, albo z Mats'em z głupoty Marco.
- Wiecie co? późno już, ja chyba idę do domu.
- Nie podoba ci się nasze towarzystwo? - zaśmiał się Reus niosący kilka siatek z ubraniami.
- Nie oto chodzi... bardzo was lubię i w ogóle, ale muszę jeszcze zadzwonić do przyjaciółki i zrobić kolacje.
- To na kolacje pójdziemy razem tutaj - powiedział Mats
- Miło z waszej strony, ale nie jem fast foodów na kolację. Jak nie macie co robić to możecie przyjść do mnie, ja zrobię coś do jedzenia. Popatrzyli się oboje na siebie, ale w końcu się zgodzili.
- Dobra to chodźcie pojedziemy moim samochodem bo wy chyba nie macie, nie?
Po niecałych 10 minutach byliśmy u mnie. Szybko zrobiłam coś na kolacje i siedliśmy razem przed TV. Było naprawdę zabawnie, Hummels'owi i mi zaczęło strasznie odbijać, a Marco siedział i nas nagrywał, albo się z nas nabijał. Porobiliśmy sobie razem mnóstwo zabawnych fot, pożartowaliśmy i nabijaliśmy się z głupoty różnych sławnych osób. Była już 23:00 więc chłopaki musieli jechać.
-Dobra to przyjdę pod wasz hotel o 11:55 i pojadę z wami na lotnisko. Paaa - powiedziałam i zamknęłam za snimi drzwi. Jutro musiałam jeszcze podpisać jakieś papiery w mojej starej pracy, że niby wymówienie czy coś, dlatego poszłam się umyć i spać.
Wstałam około 9:00 i poszłam pół godziny pobiegać. Lubiłam tak robić, a praca mi na to nie pozwalała bo bym się nie wyrobiła tak rano "Ehh przynajmniej jeden plus z tego powodu"- pomyślałam i poszłam wziąć prysznic. Była prawie 10:00 więc zjadłam na śniadanie jogurt z musli i bananem-tak typowo po mojemu i poszłam się ubierać. Musiałam wyglądać elegancko bo szłam do ekskluzywnego hotelu. Nałożyłam bordową bluzkę z czarnymi wykończeniami, czarną spódnice, do tego parę czarnych dodatków i oczywiście nie wysokie koturny tego samego koloru. Włosy zaplotłam w kucyka i zrobiłam delikatny makijaż. Wzięłam torebkę i wyszłam z domu. Pod ich hotel dotarłam bardzo punktualnie co mnie bardzo zdziwiło i ucieszyło. Po minucie zobaczyłam Reus'a wygrzebującego się ze swoją walizką i Mats'a który wyglądał normalnie jak nią niósł. "Przynajmniej jeden" pomyślałam i się uśmiechnęłam.
-Wow, Sara coś się tak wystroiła? - zapytał zdziwiony Marco
- Jak? - zapytałam - Ty chyba w pracy mnie nie widziałeś hahahahahah. Dobra koniec oglądania idziemy do auta bo się spóźnicie.
Wsiedliśmy do taksówki którą wcześniej zamówiłam i pojechaliśmy. Dotarliśmy na miejsce o 12:10 czyli idealnie żeby zdążyć na odprawę. Hummels zapłacił taksówkarzowi i poszliśmy w odpowiednie miejsce. Byłam obeznana co do lotów do Dortmundu ponieważ parę razy w roku latałam tam do Emily.
*oczami Marco*
Szkoda było mi zostawiać Sarę samą ze sobą no, ale nie było wyjścia. Była dobrze obeznana na lotnisku więc wszystko poszło sprawnie i mogliśmy wracać do Dortmundu.
- To do zobaczenia Saruś - powiedział Mats i się z nią uściskał.
- No do zobaczenia mała, będziemy tęsknić - powiedziałem i tez ją uściskałem, a na przekór Mats'owi dałem jej jeszcze buziaka w policzek.
- Ja też będę za wami tęsknić, paaa - powiedziała i wsiedliśmy do samolotu.
Jak tylko usiedliśmy i samolot zaczął startować uświadomiłem sobie jedną ważną rzecz.
-Kuźwa!
-Co się tak bulwersujesz?
- Nie wzięliśmy od niej numeru.
- O kur.a - odpowiedział mi Mats i dalszą drogę lecieliśmy bez słowa
*oczami Sary*
Jak tylko pojechali straciłam całkowicie humor. A dlaczego? Marco powiedział do mnie "mała", a tak zawsze mówił do mnie Ben i wróciło mi mnóstwo wspomnień. Pomyślałam, że Marco na pewno nie powiedział tego specjalnie i się ogarnęłam. Przecież jestem silna! Dotarłam pod restauracje hotelową o 13:10 czyli jak wszyscy zaczynali 10 minutową przerwę. Musiałam poczekać bo szef wtedy by mnie nie przyjął. Usiadłam na tym murku gdzie zawsze siadałam aby zjeść swój obiad i wtedy podeszła do mnie jakaś dziewczyna.
-Hej.. ja jestem Emma, a ty to ta kelnerka którą wywalili? - zapytała.
- Tak, jestem Sara.
- Wiesz... wiem, że to głupio zabrzmi, ale dziękuje ci, że wylałaś na tamtą babkę zupę.
- Dlaczego??
- Boo.. ja bardzo potrzebowałam pracy i dzięki tobie zwolniło się miejsce, a po za tym tutaj przypadkiem spotkałam świetnego chłopaka. - wszystko mówiła bardzo nie pewnie, a ja na początku byłam trochę zła, że wypomina mi o tej babce, ale potem już się do niej tylko uśmiechałam. Ja nie miałam żadnego problemu ze zdobyciem pracy więc cieszę się, że ustąpiłam miejsce akurat takiej dziewczynie. Iiii jeszcze spotkała jakiegoś fajnego chłopaka *___* więc byłam naprawdę zadowolona z siebie.
- Hmm cieszę się, że to tobie ustąpiłam miejsca, ale teraz muszę iść do twojego szefa podpisać jakieś papiery jeszcze - powiedziałam z uśmiechem i odeszłam bo akurat kończyła się im przerwa.
- Dzień dobry - powiedziałam
- Dzień dobry, podpisz szybko tu i już możesz iść bo nie mam czasu.
Szybko przeczytałam co mam do podpisania, podpisałam i sobie poszłam. Zaszłam jeszcze na godzinkę do sklepu z butami który był obok, a jak wychodziłam z niego żeby iść do domu zobaczyłam Emmę całującą się z... z.... z Benem!
_____________________________________________________________
No dobra dziś się trochę rozpisałam ;-)
Jeśli wam się spodoba proszę zostawcie jakieś komentarze, będzie mi bardzo miło ;3
P.S: Dodałam zdjęcie Emmy do bohaterów ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz