niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział 4

Po prostu nie dowierzałam własnym oczom. Stałam tak z otwartą buzią i się patrzyłam. Czemu od razu się nie domyśliłam, że to mógł być on?? W końcu się ocknęłam i podeszłam do nich.
- Emma to jest ten twój super chłopak?
- Tak, to jest Ben. Ben to jest Sara.
- Wiem kim jest Ben.
- To wy się znacie?
Ben siedział cicho i miałam wrażenie, że przez moment nie wiedział co ma zrobić jak mnie zobaczył, ale potem odzyskał swoją pewność siebie.
- Tak chodziliśmy ze sobą. - spokojnie odpowiedziałam mimo, że dusiłam tysiące różnych emocji w sobie.
- Jeju przepraszam cię, nie wiedziałam....
- Emma nie chodzi o to, jestem pewna, że on jest z tobą tylko dla kasy. Jak tylko tu dostałam pracę to też niby mnie kochał i spodobałam mu się od pierwszego wejrzenia, a jak tylko straciłam pracę to mnie rzucił. Zastanów się czy na pewno chcesz z nim chodzić. - powiedziałam i odeszłam. Nie mogłam powstrzymać się od płaczu. Doszło do mnie, że on mógł chodzić także z dziewczyną która przede mną tu pracowała w jakim wieku by niebyła. Wyjęłam telefon i zapłakana zadzwoniłam do Emily. Opowiedziałam jej wszystko od początku do końca. No może pomijając to, że spotkałam Mats'a i Marco, ale to dla mnie była już przeszłość. Nie chciałam do tego wracać bo wiedziałam, że już ich nie spotkam. Chyba wcale mnie tak nie polubili. Nie poprosili mnie o numer, fb czy Skype więc co se będę nimi głowę zawracać. Kiedy przyszłam do domu zrobiłam sobie lekki obiad, a jak już go zjadłam włączyłam laptopa. Weszłam w folder " Ja z Benem ;* <3" i usunęłam wszystkie nasze zdjęcia. Nie chciałam już o nim w ogóle pamiętać. Nagle zadzwonił dzwonek więc poszłam otworzyć. Otworzyłam drzwi, a w nich stał nie kto inny jak Ben. Nie powiedział ani "hej", "cześć" ani nie dał mi czasu na przywitanie tylko od razu wyskoczył z zarzutami:
- Co ty robisz?! Czemu powiedziałaś tamtej dziewczynie, że byłem z tobą tylko dla pieniędzy!?! Ty  w ogóle normalna jesteś? - z każdym kolejnym pytaniem miałam coraz więcej łez w oczach, ale nie płakałam. Nie może pomyśleć, że jestem słaba, a po za tym nie jestem! To tak tylko chwilowo.  - Teraz on nie chce ze mną chodzić i będę musiał nałożyć jeden T-shirt dwa razy za nim go wyrzucę bo nie mam żadnej dziewczyny która by mi ubrania kupowała...
- Dość! - przerwałam mu - To ty jesteś jakiś nie normalny. Przynajmniej ją ostrzegłam bo byś ją potem zranił tak samo jak mnie. Ja byłam głupia, to przynajmniej Emma na tym skorzysta.
- A to ona ma na imię Emma - mruknął sobie pod nosem prawie nie słyszalnie - Ale ja nie! - krzyknął na mnie bo widać było, że już nie ma argumentów i wtedy, wtedy mnie uderzył w twarz! Czy on jest normalny?? Dostałam tak mocno z liścia, że musiałam przytrzymać się drzwi żeby nie znaleźć się na podłodze - Jeszcze raz przeszkodzisz mi w związku.. w ogóle przyznasz się, że mnie znasz to porozmawiamy dużo inaczej i dużo gorzej dla ciebie! - wykrzyknął i wyszedł. Szybko zakluczyłam drzwi i pobiegłam do kanapy. Ledwo co pod nią podeszłam upadłam na nią mdlejąc.
Ocknęłam się nie wiem kiedy dokładnie. Chyba nie leżałam długo bo był nadal ten sam dzień. Czułam się jakbym po prostu świetnie spała, ale strasznie bolała mnie twarz. Podeszłam do lustra i przestraszyłam się sama siebie. Mój cały prawy policzek był czerwony. To był jeden wielki siniak na prawie cały policzek i delikatny obrzęk wokół niego. Na siniaku miałam parę lekkich zadrapań jakby jeszcze przejechał mi po nim paznokciami. Nie wiedziałam co mam zrobić, przemyłam te zadrapania wodą utlenioną i zadzwoniłam do Emily. Nie odebrała więc chodziłam w kółko i zastanawiałam się co zrobić. Potem zrobiło mi się słabo więc usiadłam na kanapie i napiłam się wody. Po pewnym czasie oddzwoniła do mnie przyjaciółka.
- Hej co tam, już lepiej? - zapytała w świetnym humorze.
- Nie, wcale nie, on, on potem przyszedł do mojego domu i zaczęliśmy się kłócić, a potem, potem mnie uderzył i mi groził - powiedziałam to i myślałam, że się rozpłaczę.
- Matko, Sara nic ci nie jest??
- Oprócz całego czerwonego policzka to na razie nie.
-Wiesz, że musisz z tym iść na policję.
- Wiem, ale Emily ja nie chce, ja się boję, że on coś mi zrobi, ja już w ogóle nie chce mieszkać w tym Berlinie.
- To przyjedź do mnie, i tak w Berlinie cię już nic nie trzyma. Pomogę ci znaleźć pracę, a mieszkać będziesz u mnie.
- To w sumie świetny pomysł. Jak najdalej od Berlina!
- I tak właśnie myśl! To ja znajdę ci lot i kupię bilet, a ty się spakuj szybko i czekaj na telefon jutro rano.
- Okej to spadam i czekam na informacje. Paaa
Nagle poprawił mi się bardzo humor. Będąc z Emily szybko zapomnę o tych sprawach i na nowo ułożę sobie życie. Teraz już nie chce myśleć o  żadnych z naciskiem na słowo "żadnych" facetach.
Wyjęłam olbrzymią walizkę z garażu i zaczęłam upychać w nią wszystkie ubrania, buty, kosmetyki, ręczniki, jakieś pamiątki i wszystko co leżało na piętrze. Potem zebrałam najważniejsze rzeczy z dołu bo to było oczywiste, że wszystkiego nie dam rady wziąć ze sobą, i tak będę musiała dopłacić za nadbagaż. Kiedy byłam spakowana było już dość późno, ale wzięłam się za porządne sprzątanie mieszkania. Poszłam spać po 2:00, a zbudził mnie telefon o 7:00 od Emily.
- Wstawaj, wstawaj, na lotnisku masz być 9:45 - powiedziała i się rozłączyła.
Miałam strasznie mało czasu. Szybko wzięłam wszystkie rzeczy które jadą ze mną i wstawiłam do przedpokoju. Spokojnie zjadłam śniadanie i wzięłam się do roboty. Pochowałam ostatnie rzeczy do szafek i poszłam wyłączyć prąd, gaz i wodę. Wyjęłam z lodówki wszystkie rzeczy i uporządkowałam, a lodówkę otworzyłam do rozmarznięcia. Wyniosłam śmieci i zadzwoniłam po taksówkę. Swój samochód zostawiam tu bo na razie nie będzie mi potrzebny. Kiedy taksówka przyjechała wzięłam rzeczy i zamknęłam dom. Po kwadransie byliśmy na miejscu.  Odprawa poszła szybko i zgodnie z czasem wystartowaliśmy. Byłam taka zmęczona, że przespałam cały lot. Z samolotu wysiadłam około 16:30 a na mnie czekał nie kto inny jak Emily! Byłam prze szczęśliwa. Wpadłyśmy sobie w ramiona i tak stałyśmy.
- Jeju jak za tobą tęskniłam! Chodź po swój bagaż i lecimy do mnie!
- Mam dość latania na dziś - powiedziałam i obie się śmiałyśmy
Kiedy dotarłyśmy pod jej dom czekała mnie mała niespodzianka. Na stole leżał mały torcik z napisem "Witamy w domu"
- Ojej to dla mnie?
- No, a dla kogo niby? - powiedziała i się zaśmiała
- Wiesz, że jesteś najlepsza?!
- Tak wiem hahahahahha
- No to super hahahahahaha
Siedziałyśmy razem do około 20:00, a ponieważ byłam zmęczona poszłam się myć i spać do pokoju gościnnego.
Obudził mnie krzyk Emily. Przestraszyłam się, a potem zobaczyłam głupią blondynkę skaczącą wokół mojego łóżka próbując mnie obudzić.
- Józef, Maria - wydarłam się i obie lałyśmy ze śmiechu
- Chodź na śniadanie i idziemy na zakupy, a jutro zajmiemy się szukaniem pracy dla ciebie.
- Okej. A może ja dziś zrobię śniadanie? Ty już wczoraj mnie super przyjęłaś.
- Dziewczyno jest 9:15 ja już po bieganiu, a śniadanie czeka gotowe.
- Wow - powiedziałam i szybko poszłam do jadalni. - Skąd wiedziałaś, że jogurt z owocami i musli to moje codzienne śniadanie? - powiedziałam szczerząc się.
- A skąd wiedziałaś, że nazywam się Emily?
- Powiedziałaś mi.
- No właśnie - powiedziała i odwzajemniła mi uśmiech.
Po śniadaniu ubrałyśmy się i poszłyśmy do galerii. Latałyśmy od sklepu do sklepu, a kiedy chciałam pójść do toalety i szłam tyłem bo coś tam tłumaczyłam Emily wpadłam na jakiegoś zakapturzonego gościa w okularach.
- Sara?? - wykrzyknął z niedowierzającym głosem.
Straszliwie się przestraszyłam. Wyglądał jak jakiś dres, był facetem (a miałam już żadnego nie znać), znał mnie, a ja nie miałam pojęcia kto to jest. Nagle powiedział do swojego kumpla (tak samo ubranego, że prawie twarzy mu nie było widać):
- Weź przytrzymaj tą jej koleżankę.- Emily i tamten gostek nie wiedzieli o co chodzi z naszym spotkaniem, szczególnie, że mocno było widać, że ja jestem strasznie przestraszona i  nie wiem kim są. Po prostu stali i się dziwnie patrzyli, aż nagle ten co mówił do mnie po imieniu wziął mnie na ręce i poszedł szybkim krokiem z dala od nich.
-Sara! - zawołała mnie Emily próbując mnie dogonić, ale tamten jego kolega ją zatrzymał. Ja też strasznie się wierciłam i chciałam żeby mnie puścił, ale był umięśniony i strasznie mocno mnie trzymał prowadząc gdzieś.

    ___________________________________________________________

No to mamy czwarty rozdział :) ale nie wiem czy będę kontynuowała bloga ;c skoro jest 0 komentarzy to się wam chyba nie podoba więc muszę się zastanowić czy ma większy sens ciągnięcie całej tej historii ;<
             

1 komentarz:

  1. Zabij mnie kobieto :/

    Klawiatura mi się popsuła i ni mogłam niczego komentować! Ale swoją rehebilitację zacznę od twojego bloga! Przyznam się szczerze, że po przeczytaniu prologu byłam i jestem do tego wszystkiego bardzo pozytywnie nastawiona. Muszę jeszcze nadrobić pozostałe rozdziały, na pewno zrobię to bardzo szybko! :) Opisy pieją szczęściem, błędów interpunkcyjnych nie ma ani żadnych innych nie dostrzegłam... także tylko się cieszyć! Zapraszam też do siebie na nowy rozdział. :)

    http://pisarkabvb.blogspot.com/2014/08/rozdzia-xxv.html

    OdpowiedzUsuń