"You got me sippin' on something
I can't compare to nothing
I've ever known, I'm hoping
That after this fever, I'll survive."
*
"Upajałeś mnie czymś,
czego nie mogę z niczym porównać.
Mam nadzieję, że po tej gorączce
przetrwam."
Kolejne dwa dni były w porządku. Nie potrafiłam tego inaczej określić. Nie było źle, ale nie było jakoś znakomicie. Byłam trochę przytłoczona tym, że Erik przez cały dzień się nie odzywał. Byliśmy skłóceni, ale mógłby przynajmniej napisać SMS'a ze zwykłym "przepraszam", a nie zrobił nic. Na mecz dostałam zaproszenie, ale od Marco. Powiedział, że mogę przyjść na miejsce dla jego WAG czym bardzo mnie rozbawił.
*
- Ubieraj się szybko bo nie zdążymy! - krzyczałam wciskając na siebie nowe jeansy.
- No już, już. - poszła do swojego pokoju po ubrania. - Jak myślisz przeprosi cię po meczu? - zapytała wyraźnie zainteresowana.
- Ehh - spuściłam głowę - mam nadzieję. Może w ogóle nie potrzebnie się obrażałam? W końcu powinnam mu wcześniej powiedzieć. Mógł się zdenerwować.
- Ale nie powinien tak naciskać. - Lili trzymała się swojego. - Słuchaj, po meczu zejdziemy do szatni pod pretekstem, że chcemy coś od Ani, albo kogoś innego i pokarzesz mu, że jesteś silna. Jak cię zobaczy to serduszko mu pęknie. - dopięła spodnie.
- Dobra, gotowa?
- Gotowa! - zaśmiałam się.
Wzięłyśmy torebki i pojechałyśmy na mecz chłopaków.
Pod stadionem było mnóstwo kibiców w żółto-czarnych koszulkach którzy czekali na swoją kolej wejścia.
Spotkane było wyrównane i moim zdaniem wynik 2:2 był sprawiedliwy.
Jak tylko sędzia zagwizdał po raz ostatni i piłkarze zeszli z boiska razem z Emily poszłyśmy do szatni.
Im bliżej byłyśmy tym bardziej się stresowałam. A jak nie przeprosi? Albo jak przeprosi, a ja patrząc w jego oczy nie będę potrafiła powiedzieć "okej, nic się nie stało". Widziałam już dziewczyny, które plotkując czekały aż wyjdą ich partnerzy.
- Hej. - przysiadłyśmy się.
- Ooo cześć! - zaczęła jak zwykle uśmiechnięta Lewandowska. - Co wy tu robicie? - dopytywała się. Chciałam odpowiedzieć, ale Lili weszła mi w słowo:
- Jest Erik? - zapytała wprost, a ja czułam, że się rumienię.
- Yyy.. nie. Ze 3 minuty temu poszedł. W ogóle jakiś dziwny był. Do szatni pobiegł, był tam mega krótko i bardzo szybko wyszedł, nie czekając na chłopaków. Nie wiem gdzie jest.
Spojrzałyśmy po sobie. Z Emily nie potrzebowałyśmy słów żeby się rozumieć. Obie wiedziałyśmy, że nic tu po nas.
Szybko pożegnałyśmy się z dziewczynami i poszłyśmy na specjalny parking który nie był przeznaczony dla kibiców, a piłkarzy i personelu. Jako dziewczyna Durm'a mogłam tam parkować więc nie musiałyśmy stać w korku do wyjazdu.
Przed drzwiami wyjściowymi zatrzymał nas ochroniarz na "krótką pogawędkę'' co było dosyć dziwne. Na szczęście Emily która zawsze była dużo bardziej śmiała ode mnie szybko zakończyła rozmowę i ruszyłyśmy w stronę samochodu.
- Sara nie odwracaj się. - powiedziała kiedy szukałam telefonu w torebce.
Ale przecież nie da się nie spojrzeć kiedy ktoś mówi żeby nie patrzeć. Wszyscy o tym wiedzą. Odwróciłam się na malutki ułamek sekundy żeby zobaczyć to co nawet nigdy nie przeszło mi przez myśl.
Stałam z otwartą buzią nie mogąc uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Erik stojący do mnie tyłem całował się z jakąś wysoką, ciemnowłosą dziewczyną o pociągających kształtach.
- Ty chu.. - chciałam się wydrzeć, ale w ostatniej chwili zrezygnowałam szepcząc tylko Emily.
Pośpiesznie wsiadłam do samochodu chowając twarz w dłoniach. Lili prowadziła nic nie mówiąc. Wiedziała, że nie da się ze mną rozmawiać w takim stanie.
Jak on mógł to zrobić?
Jak ja mogłam mu ufać?
Jak mogłam żyć z takim sukinsynem przez 5 miesięcy myśląc, że jest dla mnie wszystkim?
Może nie wyglądałam tak świetnie jak ona, nie chodziłam w obcisłych sukienkach z wielkim dekoltem, ale myślałam, że mu to nie przeszkadza, że kocha mnie taką jaką jestem. Właśnie.
Myślałam, że mnie kocha.
Niemka podjechała pod mój dom.
- Zostajesz u mnie? - zapytałam ocierając łzy.
- Chyba muszę. - odparła z współczuciem. - Rozwalisz cały dom jak cię nie przypilnuję. - zażartowała.
Spróbowałam lekko się uśmiechnąć. Tak dla niej. Spróbowałam...
Pod drzwiami zaczęłam szukać kluczy. Zawsze miały swoje wyznaczone miejsce, ale często wypadały z tej małej kieszonki. Dopiero po chwili uświadamiając sobie jedną rzecz zaczęłam panicznie przegrzebywać wszystko.
-Kuźwa. - spuściłam bezwładnie ręce.
- Co?
- Pamiętasz jak idąc na parking usłyszałyśmy takie ciche poruszenie się metalu o metal? Miałam wrażenie, że to wypadło coś z mojej torby, ale się tym nie przejęłam. Jestem pewna, że to były moje klucze. - oznajmiłam. - Nosz kurwa! - kopnęłam wściekła we drzwi.
Zawsze starałam się nie przeklinać. Czy byłam w pracy, w domu, w szkole, u przyjaciółki, na imprezie, w restauracji, nie ważne gdzie. Z a w s z e. Nie cierpiałam słyszeć przekleństw z ust dziewcząt dlatego sama pilnowałam się żeby tego nie robić, ale dziś było inaczej. Dziś wszystko było inne.
Zawiódł mnie człowiek, który zawsze obiecywał, że jestem dla niego najważniejsza. Zawiódł i zranił. Okropnie zranił. - myśli ciągle uciekały mi w tą stronę.
- Chodź, wrócimy się tam i ich poszukamy. Trzeba teraz bo potem może ich już nie być.
- Tak, tak. - odparłam biorąc głęboki wdech żeby się uspokoić.
Szybko dojechałyśmy na SIP ponieważ wszystkie korki były z niego. Stanęłyśmy na tym samym parkingu. Erika już nie było więc odetchnęłam z ulgą. Nie byłabym w stanie spojrzeć na niego. Chciałam zapomnieć o wszystkim w jednej chwili, ale wiedziałam, że nie zapomnę. Nigdy nie zapomnę i nie wybaczę.
Weszłyśmy do budynku głupio uśmiechając się w stronę tego ochroniarza i zaczęłyśmy szukać mojej zguby.
- Chyba gdzieś tu mi upadły. - powiedziałam rozglądając się po kątach.
- No chyba tak. - odparła wyciągając je z pod krzesła.
- Wow. Poszło szybciej niż myślałam. - wzięłam je z rąk przyjaciółki i ostrożnie włożyłam do wyznaczonej kieszonki.
Wróciłyśmy do mojego domu przy którym stał Durm z kwiatami.
Oczy zaszły mi łzami na przypomnienie sytuacji sprzed godziny.
- Nie wysiadam. - oznajmiłam walcząc ze sobą żeby się nie popłakać.
- Wiesz, że cię nie zmuszę.- przerwała na chwilę jakby się zastanawiając. - Ale naprawdę nie chcesz się z nim pogodzić?
- Przed tym co widziałam chciałam. Ale teraz już nie. - sucho odpowiedziałam wpatrując się w buty.
- Może wyjdź i go wysłuchaj przynajmniej. Każdemu należy się druga szansa. - poprawiła włosy - Poczekam tu, a ty z nim pogadaj.
- Ale.. - nie kłóciłam się bo wiedziałam, że nie mam szans z Emily mówiącą tym tonem. Wysiadłam z samochodu i poszłam w stronę drzwi udając, że szukam kluczy żeby tylko na niego nie patrzeć.
- Sara! - podbiegł do mnie.
- Jak śmiesz tu jeszcze przychodzić? - skosiłam go wzrokiem.
Starałam się być spokojna, nie denerwować się i za wszelką cenę nie płakać. Nie mogłam pokazać mu, że jestem roztrzęsiona, że mnie zranił.
- Chciałbym cię przeprosić. Nie powinienem tak na ciebie naskakiwać tamtego wieczoru. Proszę wybacz mi.- spojrzał mi w oczy. - Sama powinnaś mi powiedzieć, wiem, że to było dla ciebie trudne. - uważnie słuchałam tego co mówił.
- Wszystko?
- No i jeszcze to dla ciebie. - podał mi z uśmiechem bukiet pięknych róż. Chciał mnie przytulić, ale odsunęłam się.
- Zachowaj sobie te kwiatki. - przepchnęłam go i zaczęłam otwierać dom.
- Yy... ee - wyraźnie się zakłopotał - nadal się gniewasz? Przepraszam, ja naprawdę nie chciałem cię urazić żadnymi słowami. Wiesz, że cię kocham. - ostatnie słowa uderzyły mnie najbardziej.
- Chciałabym to wiedzieć. - rzuciłam wchodząc do mieszkania i trzaskając drzwiami.
- Sara! - zaczął siłować się z klamką na szczęście zdążyłam przekręcić zamek. - O co ci chodzi? Naprawdę mi przykro z tego powodu. Ciężko mi bez ciebie i ciężko mi z myślą, że cię zraniłem, rozumiesz? - ciągle napierał na drzwi, a ja z niezrozumiałych powodów trzymałam je z drugiej strony bojąc się, że je otworzy.
- Jakoś nie mogę zrozumieć. Daj sobie spokój, a przynajmniej mi! Nie chcę cię znać, okej?
- Sa.. Sara... - czułam smutek w jego głosie. Za dobrze go znałam żeby tego nie usłyszeć. Ale skoro ukrywa przede mną to, że się spotyka z tamtą lasią nie zamierzam mu wybaczyć.
*Erik*
Wiedząc, że nic tu po mnie odszedłem.
- O co jej chodzi? - zapytałem Emily która wychodziła z samochodu.
- Ty naprawdę nie wiesz? - zdziwiła się.
- No nie! Rozumiem, że może być zła, że jej wtedy trochę nagadałem no, ale nie widzi, że się staram? Naprawdę mi zależy..
- Ona nie jest zła za tamtą rozmowę. - odpowiedziała pilnie mi się przyglądając.
- To za co? - zapytałem zdesperowany.
- Ale ty.. ty naprawdę nie wiesz? - zaczęła się głupawo uśmiechać z dziwnym niedowierzaniem w oczach.
- Nie.
- No wiesz.. - obejrzała się dookoła - jakby ci to wyjaśnić. Hmm. Jakby mój chłopak obściskiwał się z jakąś inną dziewczyną na parkingu i nie chciał mi o tym powiedzieć to nie chciałabym z nim rozmawiać, ani przyjąć jego przeprosin...
- Ja pierdole... widziała jak ona się do mnie przykleiła? O kur.. Przecież ja nawet nie znam tamtej dziewczyny! - zacząłem rozpaczliwie łazić w kółko. - Kiedy szedłem do samochodu żeby jechać przeprosić Sarę podeszła do mnie z głupim tekscikiem "słyszałam, że jesteś wolny" i się do mnie przykleiła.
- Uspokój się! Nie mów tego mi tylko Sarze. Ona się za to gniewa. Zachowałeś się jak dupek nie przepraszając jej wczoraj, ale wybaczyła ci to zanim się odezwałeś bo cię kocha, nie widzisz tego? To też musisz jej wyjaśnić i wszystko się ułoży.
- Ale ona mnie nie wysłucha!
- No teraz nie. Umówmy się tak. Ja teraz się nią zajmę, poprawię jej humor, a ty za 3 godziny przychodzisz do niej żeby z nią spokojnie porozmawiać. Znając życie i tak ci nie otworzy...
- Dzięki - mruknąłem pod nosem.
-... ale tak się umówimy żeby myślała, że to ja się po coś cofnęłam i otworzyła. Więc zadzwonisz do mnie jak będziesz jechał, a ja zacznę się zbierać no i jakoś to wyjdzie. - uśmiechnęła się.
- Okej, okej. Musi mi wybaczyć.
*Sara*
Wpuściłam Lili.
- Czemu z nim gadałaś?
- Tak jakoś. - zaśmiała się - Zamawiamy pizze! - zaczęła przeglądać kontakty w telefonie - Chcesz tą co zwykle.
- No. - odparłam niechętnie.
Chciałabym pobyć sama i wypłakać się do poduszki, ale przyjaciółka mi nie pozwalała. Ile była ze mną tyle musiałam być silna. Potem i tak przyjdzie noc więc będę miała czas dla siebie.
Po 30 minutach cieszyłyśmy się pyszną pizzą z ciągnącym się serem.
- Ty to jednak wiesz jak poprawić mi humor. - odezwałam się wciskając kolejny kawałek.
- Za dużo życia na ciebie zmarnowałam. - zażartowała
- Pff śmieszne! Odezwała się dziewczyna która spała u mnie bo rodzice nie chcieli jej kupić sukienki.
- Ej no! To było dawno. - oburzyła się.
- Wiem kotku, ale będę ci to wypominać całe życie. - wystawiłam jej język.
- To mam nadzieję, że nie dużo mi go zostało. - odparła z sarkazmem.
- Ej mam ochotę zrobić coś głupiego. - powiedziałam telepiąc się na krześle.
- Pomaluj sobie włosy na różowo. - zaśmiała się.
- Lili! Ale to świetny pomysł. Znaczy nie na różowo, ale na jakiś ładny kolorek byłoby super! Jeju, jeju muszę wymyślić na jaki.
- Sara spokojnie już się najarałaś hahahhaah
- Wiem. Wiesz, że zawsze się jaram jak wpadnę na jakiś fajny pomysł. Jak wymyśliłam, że kupię ci poduszkę ze zdjęciem nie mogłam zasnąć całą noc haha.
- Ja na szczęście nie mam takich problemów. - zaśmiała się.
Właściwie zawsze jak normalnie rozmawiałyśmy to się śmiałyśmy jak z nikim innym. Jak byłyśmy we dwie w normalnym humorze wszystko było śmieszne.
*
- Ojej - spojrzała na telefon - kochana ja już muszę iść. Dojesz to sama. - powiedziała ze śmiechem wciskając karton z pizzą.
-I będę grubasem. Zawsze spoko. - wzięłam pudełko i położyłam na blacie w kuchni.
- I ja nie będę miała kompleksów gdy będę przy tobie. -wystawiła mi język i poszła ubierać się do przedpokoju.
- No tak haha. Czemu zawsze zamawiamy dużą i nigdy tego nie zjadamy?
- Bo zawsze myślimy, że tym razem nam się uda ją wcisnąć. - oznajmiła nakładając jesienne botki.
- No fakt. - podałam jej kurtkę.
-Dzięki. - szepnęła wkładając rękawy - Idziemy jutro na zakupy? Muszę kupić prezent skrzatowi.
- Zobaczę jeszcze, okej? Ale pewnie tak bo nie mam nic innego do roboty.
- Okej to zadzwoń rano. - uśmiechnęła się. - Paa - uściskałyśmy się i wyszła.
Zamknęłam za nią drzwi i usiadłam na kanapie. Nie zdążyłam zmienić kanału w telewizorze, a usłyszałam dzwonek do drzwi.
"Jak zwykle" - przewróciłam oczami i spojrzałam na stół czy przypadkiem nie leży tu telefon przyjaciółki którego zawsze zapomina. O dziwo nie było go. Otworzyłam drzwi i od razu je zamknęłam. Stał w nich Erik.
Skąd on się w ogóle tutaj wziął?
Poczułam wibrowanie mojego telefonu więc odebrałam SMS'a oczywiście od niego.
- Proszę...
- Mówiłam żebyś dał mi spokój -,- - odpisałam.
- Proszę wpuść mnie. Wszystko Ci wyjaśnię, kocham Cię, rozumiesz? ;(
Uchyliłam drzwi.
- Nie kłam mnie jeszcze bardziej. Zawsze w to wierzyłam, ale to przeszłość. Widziałam cię z tamtą dziewczyną i czy chcesz czy nie nie zmienisz tego. Zróbmy sobie przerwę. Chyba tak będzie lepiej...
- Ale...
Nie wysłuchałam bo zamknęłam mu drzwi przed nosem. Ciężko było mi uwierzyć w to, że tak kończymy z Erikiem. Darzyłam i darzę go wielką miłością, ale nie jestem w stanie mu ufać po tym co widziałam. Szkoda tylko, że to już koniec. Każda chwila z nim była tą najlepszą w moim życiu...
Położyłam się i wtuliłam w poduszkę. Każda...
_________________________________________
Boniu zabijcie mnie!
Chyba zawieszę tego bloga bo jest totalną porażką :< Musicie mi pokazać, że naprawdę zależy Wam na jego czytaniu bo mi jakoś nie zależy na pisaniu ;c
Wybaczcie.
Ale tak na marginesie to życzę Wam cudownych, niezapomnianych świąt, fajnego sylwka i żeby nowy rok był dla Was o wiele lepszy i szczęśliwszy od tego :)
PS: Kolejnego rozdziału (o ile całkiem nie zawieszę bloga) możecie się spodziewać za jakieś dwa tygodnie bo nie chcę w święta siedzieć przed komputerem -,-