poniedziałek, 28 grudnia 2015

Rozdział 43



I can taste her lipstick and see her laying across your chest
I can feel the distance every time you remember her fingertips
Maybe I should be more like her
Maybe I should be more like her
I can taste her lipstick, it's like I'm kissing her, too
Ay, she's perfect
Ay, she's perfect



#Obserwator.

Polka wstała pierwsza. Żeby wszystkich nie budzić wzięła prysznic na dole. Potem zaczęła sprzątać po wczorajszym 'kinie'.
Wiedziała, że Erik za chwile wstanie na trening więc zrobiła to szybko i zaczęła robić śniadanie.
Przystanęła na chwilę i zamarzyła się. To tu wczoraj namiętnie się z nim całowała.
To dla niej takie oczywiste, że Erik jest jej. Już od tak długiego czasu. Jednak nadal przeżywa ten związek bardzo mocno choć stara się tego nie ukazywać. Zawsze o nim myślała, ciągle czuła jego zapach, jej skóra ciągle przypominała sobie ciarki jakich dostawała kiedy jej dotykał. Nawet teraz czuła je niespodziewanie mocno na swoich biodrach. Westchnęła rozmarzona.
- Co cię tak...?
Pisnęła przestraszona.
Za jej plecami stał Erik, i ją obejmował.
To by wyjaśniało dlaczego tak dobrze czułam jego dotyk - pomyślała strzelając w myślach face palma.
- Tak cię przestraszyłem? - Zdziwiony czule ją pocałował. Przecież stał przy niej od kilku chwil.
- Nie, tylko tak udawałam. - Odparła z sarkazmem.
- Wybacz, ale obudził mnie ten piękny zapach z kuchni - chłopak zaciągnął nosem żeby lepiej poczuć woń świeżej jajecznicy z wieloma dodatkami. Takiej jak lubił. Szczególnie kiedy robiła ją ona.
- Myślę - przelotnie spojrzała na zegarek - że obudził cię budzik na trening. - Śmiejąc się nałożyła jajecznicy na dwa talerze.
- Może...

- Przepyszna. - Skomplementował kiedy skończył jeść. - Szkoda, że nie mogę dzisiaj z tobą pokazać im Dortmundu.
- No, straszna. - Przytuliła się do niego kiedy schowali naczynia do zmywarki. - Ale pójdziemy z Emily.
- A potem razem do Mario. - Pocałował ją. Długo i spokojnie przeciągał ten pocałunek. Nigdy nie mógł się powstrzymać kiedy była tak blisko i patrzył na jej cudowne usta. Po prostu nie mógł.
- Mmm domówa u Mario? U niego chyba jeszcze nie byłam.
- Ja tylko parę razy. Z zajętych tylko Mats Imprezowicz często coś urządza. My też przecież rzadko robimy.
- No w sumie racja. Wiesz, że musisz iść na trening? - Zaczęła uwalniać się z jego uścisku.
- Jeszcze minutę nie muszę. - Próbował ją przyciągnąć do siebie, ale dziewczyna sprytnie się uwolniła.
- Już powinieneś siedzieć w samochodzie. - Powiedziała z większym naciskiem odprowadzając go za rękę do przedpokoju.
Piłkarz szybko się ubrał.
- Jak się potem widzimy? - zapytał.
- Kurczę, nie wiem ile zejdzie nam na mieście, ale pewnie trochę dłużej.
- To pójdę do Jonasa. Może gotowy przyjadę o 18.
- Na 19 do Mario. - Dodał.
- Okej, ale... hm... to trochę bez sensu. Będziesz musiał tylko czekać bo będę się szykować.
- To 18:30 i od razu do niego jedziemy?
- Chyba będzie najlepiej. Czyli cały dzień się nie widzimy - odparła zasmucona.
- 8 godzin, a nie cały dzień. Muszę jechać.
Chwycił ją za policzki i musnął jej usta.
- Pa. - Wyszedł z domu.

#Sara.
Kiedy Erik wyszedł poszłam na górę. Już wcześniej słyszałam, że Wojtek i Aga wstali, ale nie chciałam ich wołać. Niech się spokojnie wyszykują.
- Hej. - Minęłam Agę idącą do łazienki, a sama weszłam do pokoju.
Szybko nałożyłam wczoraj uprasowaną koszulę i pierwsze lepsze czarne rurki.

#Obserwator.

- Ubieraj się! Idziemy na miasto. - Zawołała schodząc ze schodów kiedy zauważyła brata wylegującego się przed telewizorem.
- Nawet śniadania nie zjemy? - Zapytał robiąc "maślane oczy"
- Zjemy jeśli powiesz mi co chcesz.
- Nie pogardzę naleśnikami - westchnął zwlekając się z kanapy.
- Z czym? - Przewróciła oczami.
- Nutellą, twarogiem i kiwi skoro mam wybór. - Śmiejąc się z miny zszokowanej siostry pobiegł na górę.
- Oczywiście królewiczu - zaśmiała się wyjmując składniki na ciasto.

- Pomóc ci w czymś?
Zeszła do kuchni kiedy blondynka miksowała jajka.
- O! Jeśli możesz. Wyjmij taką białą patelnię z tej szafki.
- Jasne.

- Opowiesz coś o sobie? - zapytała Agi kiedy wylewała ciasto na patelnie.
Na policzki brunetki wstąpił delikatny rumieniec.
- A co chcesz wiedzieć? - lekko się uśmiechnęła.
- Hmm no nie wiem. Może co lubisz robić, co studiowałaś, skąd się wzięłaś w Norwegii, jak poznałaś mojego brata? - Przewróciła naleśnika na drugą stronę.
- Mmm trochę dużo na raz - zaśmiała się. - Skończyłam trochę trudny kierunek żeby wyjaśniać, ale po moich studiach mogę być na przykład detektywem.
- Detektywem? - Spytała się zaskoczona.
- No tak - zaśmiała się. - Na północy to dość popularne zajęcie.
- Oookej, nie wnikam. Pewnie masz rację. A dlaczego mieszkasz akurat w Norwegii?
- Hm. Zawsze tam chciałam mieszkać, jeszcze jak byłam mała. Powiedziałam sobie, że spełnię to marzenie i przez całe liceum pracowałam żeby zarobić na studia tam, no i jak widać się udało.
- Wow, to niesamowite. Języka też się uczyłaś przez całe liceum?
- Nie. Wybrałam studia anglojęzyczne, a norweskiego nadal się uczę - zaśmiała się. - Ale już mi idzie dobrze.
- To dobrze. - Przytaknęła śmiejąc się.
- Naleśniki gotowe! - Wydarła się do Wojtka aby usłyszał ją na górze.
- Siadaj Aga, już ci podaję - wskazała ręką na stół.
- Dzięki. - odparła brunetka,

#Sara.
Na początku zaszliśmy po Emily, a potem 'włóczyliśmy' się po mieście.
Długo chodziliśmy po dortmundzkich parkach bo bardzo wpadły w oko Adze.
No, trzeba przyznać, że są piękne, ale nie spodziewałam się, że tak jej się spodobają. Potem weszliśmy jeszcze na wierzę widokową i tak się złożyło, że zrobiło się późno więc szybko poszliśmy na obiad. A potem zrobiło się jeszcze później więc jeszcze szybciej wróciliśmy do domu żeby zdążyć przygotować się do Mario.

Skromnie nałożyłam 'małą czarną' i perłową biżuterię. Sama zrobiłam loki, a następnie pomogłam Adze wyprostować włosy.
O moim bracie nie chcę nawet wspominać. Nakładał żel na swoje kudły dłużej niż my zrobiłyśmy wszystko.
Na szczęście kiedy Erik przyjechał wszyscy byli gotowi. Mogliśmy wyjść chwile później bo Marco zaproponował Emily podwiezienie.

Kiedy przyjechaliśmy prawie wszyscy już byli. Przywitałam się z każdym od razu zapoznając Wojtka i Agę. Miałam nadzieję, że bedą się dobrze bawić bo byłoby mi strasznie głupio. Na szczęście szybko odnaleźli się w towarzystwie Marcela i jego nowej dziewczyny.
Ja z Erikiem jak zwykle siedziałam wraz z Marco, Mats'em i Cathy. Wręcz uwielbiałam to towarzystwo!
Kiedy szliśmy gdzieś z Matsem nigdy nie było nudno bo za każdym razem wymyślał jakieś głupoty. Marco miał zawsze odpowiednio dobrane riposty, a Cathy jest tak niesamowitą dziewczyną, że mogłabym z nią rozmawiać ciągle. No i oczywiście Erik. Bez jego dłoni w mojej nigdy bym się tak dobrze nie bawiła.

Impreza jak impreza. Nie było źle. Nie mogliśmy korzystać z basenu Mario bo było za zimno, a szkoda. W zasadzie wszyscy się szybko zmyli bo każdy był zmęczony. Jedyną rzeczą godną uwagi był Reus liżący się z Lili. Em była pijana. Marco nie.
Będę musiała z nią o tym pogadać w najbliższym czasie.
Kiedy wróciliśmy do domu Erik pojechał do siebie. Nie może spać ciągle u mnie chociaż bardzo by chciał. Hmm może ja też bym chciała? Chłopaki w tym tygodniu mają bardzo dużo pracy, dwa mecze, muszą się zregenerować.
Po szybkim prysznicu od razu poszłam spać. Z resztą jak moi goście.


#Obserwator.

W tym tygodniu Polka wręcz emitowała szczęściem. Przez pierwsze dwa dni pokazywała bratu z dziewczyną Dortmund od strony miejskiej i klubowej, ale kiedy Erik wraz z drużyną poleciał na meczy wyjazdowy skończyli łażenie po mieście czy gościach.
Wypoczywali w domu ciesząc się sobą. Rozrywki im nie brakowało. Ciągle grali w jakieś gry na PlayStation, albo planszowe. Czasem grali w karty, a nawet kilka razy wzięło ich na karaoke. To dopiero była zabawa! Nikt nie umiał dobrze śpiewać przez co śmiechu mieli do rozpuku. Ale stęsknionej Sarze i tak najbardziej podobało się poranne siedzenie przy kawie i po prostu rozmawianie.
Niestety cudowny tydzień z rodziną bo Wojtek był prawie jedyną rodziną blondynki, szybko dobiegł końca.


___________________________________________________________

Zabijcie mnie! Ten rozdział miał się pojawić przed świętami :(( 
No, ale nie ma czasu się zamartwiać! Od kolejnego zaczynam akcję którą wymyśliłam jeszcze jak wcześniej pisałam tego bloga czyli lata, lata temu XD

Mam nadzieję, że dobrze minęły Wam święta ♥ Szczęśliwego Nowego Roku! 

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Rozdział 42


Ty nie potrzebujesz nikogo
Ty nie potrzebujesz nikogo, nie
Dlaczego nigdy nie jesteś sama

Dlaczego cały czas podróżujesz
Kiedyś zawsze zostawałaś w domu, bądź dobra dziewczyną
Kiedyś byłaś kreatywna
Powinnaś być sobą
Teraz jesteś kimś innym



Kiedy wysoki, ciemnooki brunet odwrócił się ich spojrzenia się spotkały. Sara od razu ruszyła i po przepchnięciu się przez tłum ludzi, po chwili wisiała na szyi brata.
- Boże jak za tobą tęskniłam! - Wypowiedziała prawie płacząc.
- Trochę ci przybyło od tamtego czasu. - Skomentował zdejmując ją ze swojej szyi. - To Aga, moja dziewczyna - powiedział wskazując na lekko skrępowaną ciemnowłosą dziewczynę.
- Cieszę się, że przyleciałaś. Sara jestem. - Polka od razu ją uściskała, aby zatrzeć granice między nimi. - Aaa mój chłopak gdzieś się tu podziewa... - rozejrzała się dookoła szukając jego twarzy. Po chwili ją dostrzegła. - O Erik chodź tu! - Podniosła rękę i zaczęła niecierpliwie do niego machać.
- No biegnę, biegnę. Podpisywałem się jakiemuś chłopcu.
- Erik jestem. - Ucałował rękę Agnieszki, a potem podszedł do Wojtka.
- Dobra chodźcie już, nie stójmy tu tak! - Niecierpliwiła się kipiąca ze szczęścia Sara.
- No już, już co ci się tak śpieszy. - Uspokajał ją brat.

Wkrótce udało im się wyjść z lotniska i bez najmniejszych problemów przyjechali pod dom Polki.
- Więc tak! - Zawołała wychodząc z samochodu. - Mam już wszystko dokładnie zaplanowane na dzisiejszy wieczór. Zaraz pokażę wam pokoje, a potem oglądamy film. Chciałam zaprosić Emily, a żeby nie było jej smutno to też chłopaków, ale pomyślałam, że będziecie zmęczeni po podróży...
- Ale twoja siostra dużo gada - szepnęła Aga do Wojtka na co on się tylko zaśmiał.
- Przyzwyczaisz się. - Mruknął po chwili.
- W sobotę Erik ma mecz - kontynuowała swój monolog - więc kupiłam nam bilety. Niestety nie mógł załatwić vip-owskich dla tylu osób więc będziemy mieli gorsze miejsca.
Wojtek wraz z Erikiem wzięli się za noszenie bagaży olewając gadanie Sary więc i ona przestała, zauważając, że Aga nie ma zbytniej ochoty jej słuchać.
- Chodź pokaże ci mieszkanie - zagadnęła do niej.
Lekko skrępowana poszła za nią.
- Chcecie mieć pokój razem czy oddzielnie? - Zapytała Polka kiedy weszły na górę.
- Yyy razem.

Kiedy goście się 'ogarnęli' po podróży wszyscy razem oglądali film. Widok wiercącej Polki, która wtulała się raz w pierś brata, a raz chłopaka był dość komiczny, ale nikomu nie przeszkadzał. Oprócz wszystkich.
Po domowym kinie Wojtek z Agą poszli do pokoju, a Sara wzięła się za sprzątanie.
- Gdzie lecimy w te wakacje? - Zapytał piłkarz znosząc puste kubeczki ze stołu do kuchni.
- Gdzie bym chciała? - Zastanowiła się. - Do Budapesztu.
- Pfff - Prawie wypluł colę, którą dopijał. - Na takie zadupie?
- Na jakie zadupie? Budapeszt to najcudowniejsze miasto w Europie. Przynajmniej środkowej...
- Myślałem o Japonii, ostatecznie Hiszpanii, ale że do Bu... - nie mogąc się nadziwić trochę się nabijał.
- Erik, to nie jest śmieszne - odwróciła się od niego żeby wyrzucić karton po pizzy. A przynajmniej pod takim pretekstem. - Jak nie chcesz jechać do Budapesztu to nie jedź.
Zaniepokojony tonem głosu dziewczyny podszedł do niej i objął zanim się odwróciła.
- Przepraszam...
- Jak nie chcesz jechać to nie jedź. - Odparła zanim dokończył. Stała sucho patrząc się w podłogę, jednak pozwalając żeby ją obejmował.
- Nie. Sara przepraszam, nie wiedziałem, że ci tak zależy...
- To powinieneś - tym razem nie pozwolił sobie przerwać i kontynuował. Wiedział, że jak teraz nie przeprosi czeka go przynajmniej jeden 'cichy dzień'
 - ...do Budapesztu możemy skoczyć w prawie każdy weekend, to znaczy jak nie mam meczu bo to blisko. Chciałem ci sprawić cudowne wakacje w jakimś super miejscu. Prawie nigdy mnie o nic nie prosisz chociaż możesz o tak wiele. Wyśmiałem ten pomysł bo myślałem, że znowu wymyślasz coś skromnego, żebym 'nie poczuł się wykorzystany'. Okej? - Zmusił ją do popatrzenia na niego. - Rozumiemy się?
- Tak, rozumiemy. - Odpowiedziała przewracając oczami. Nie była do końca pewna czy już się nie gniewa.
- To teraz się na mnie fochnij bo nie jestem tego taki pewien.
Stanęła na palcach i delikatnie musnęła jego usta.
- Na pewno się nie gniewasz? - Zapytał unosząc brew. - Coś mało hojna jesteś.
- Próbujesz być zabawny, ale ci to nie wychodzi. - Zaśmiała się.
Tym razem pewnie wtopiła swoje wargi w jego usta. Chłopak od razu odpowiedział.  Kochał jak go całowała. Kochał jak go przytulała. Kochał jak z nim rozmawiała. Kochał z nią po prostu przebywać. Po prostu ją kochał. Od dawna zastanawiał się ile już jest pewny tego uczucia. Czy od pierwszego wejrzenia kiedy Marco się dziwnie zachowywał gdy ją spotkali? Może od tamtych wakacji? A może daleko potem? Jedno wiedział na pewno. Zawróciła mu w głowie jak pierwszy raz ją spotkał. I nadal zawraca.
Złapał ją za biodra i podniósł tak aby oplotła nogami jego tors. Nadal ją całując wszedł na górę.
- Posprzątamy rano. - Powiedział kładąc dziewczynę na łóżko.



_______________________________________________________

Ehh, wybaczcie, że taki krótki. To taki mini come back :) 
W tym rozdziale się nic nie działo, ale wymyśliłam niezłą akcję na kilka rozdziałów^^  muszę mieć tylko czas żeby to napisać heuehueuehehuehe. 
,