poniedziałek, 7 grudnia 2015

Rozdział 42


Ty nie potrzebujesz nikogo
Ty nie potrzebujesz nikogo, nie
Dlaczego nigdy nie jesteś sama

Dlaczego cały czas podróżujesz
Kiedyś zawsze zostawałaś w domu, bądź dobra dziewczyną
Kiedyś byłaś kreatywna
Powinnaś być sobą
Teraz jesteś kimś innym



Kiedy wysoki, ciemnooki brunet odwrócił się ich spojrzenia się spotkały. Sara od razu ruszyła i po przepchnięciu się przez tłum ludzi, po chwili wisiała na szyi brata.
- Boże jak za tobą tęskniłam! - Wypowiedziała prawie płacząc.
- Trochę ci przybyło od tamtego czasu. - Skomentował zdejmując ją ze swojej szyi. - To Aga, moja dziewczyna - powiedział wskazując na lekko skrępowaną ciemnowłosą dziewczynę.
- Cieszę się, że przyleciałaś. Sara jestem. - Polka od razu ją uściskała, aby zatrzeć granice między nimi. - Aaa mój chłopak gdzieś się tu podziewa... - rozejrzała się dookoła szukając jego twarzy. Po chwili ją dostrzegła. - O Erik chodź tu! - Podniosła rękę i zaczęła niecierpliwie do niego machać.
- No biegnę, biegnę. Podpisywałem się jakiemuś chłopcu.
- Erik jestem. - Ucałował rękę Agnieszki, a potem podszedł do Wojtka.
- Dobra chodźcie już, nie stójmy tu tak! - Niecierpliwiła się kipiąca ze szczęścia Sara.
- No już, już co ci się tak śpieszy. - Uspokajał ją brat.

Wkrótce udało im się wyjść z lotniska i bez najmniejszych problemów przyjechali pod dom Polki.
- Więc tak! - Zawołała wychodząc z samochodu. - Mam już wszystko dokładnie zaplanowane na dzisiejszy wieczór. Zaraz pokażę wam pokoje, a potem oglądamy film. Chciałam zaprosić Emily, a żeby nie było jej smutno to też chłopaków, ale pomyślałam, że będziecie zmęczeni po podróży...
- Ale twoja siostra dużo gada - szepnęła Aga do Wojtka na co on się tylko zaśmiał.
- Przyzwyczaisz się. - Mruknął po chwili.
- W sobotę Erik ma mecz - kontynuowała swój monolog - więc kupiłam nam bilety. Niestety nie mógł załatwić vip-owskich dla tylu osób więc będziemy mieli gorsze miejsca.
Wojtek wraz z Erikiem wzięli się za noszenie bagaży olewając gadanie Sary więc i ona przestała, zauważając, że Aga nie ma zbytniej ochoty jej słuchać.
- Chodź pokaże ci mieszkanie - zagadnęła do niej.
Lekko skrępowana poszła za nią.
- Chcecie mieć pokój razem czy oddzielnie? - Zapytała Polka kiedy weszły na górę.
- Yyy razem.

Kiedy goście się 'ogarnęli' po podróży wszyscy razem oglądali film. Widok wiercącej Polki, która wtulała się raz w pierś brata, a raz chłopaka był dość komiczny, ale nikomu nie przeszkadzał. Oprócz wszystkich.
Po domowym kinie Wojtek z Agą poszli do pokoju, a Sara wzięła się za sprzątanie.
- Gdzie lecimy w te wakacje? - Zapytał piłkarz znosząc puste kubeczki ze stołu do kuchni.
- Gdzie bym chciała? - Zastanowiła się. - Do Budapesztu.
- Pfff - Prawie wypluł colę, którą dopijał. - Na takie zadupie?
- Na jakie zadupie? Budapeszt to najcudowniejsze miasto w Europie. Przynajmniej środkowej...
- Myślałem o Japonii, ostatecznie Hiszpanii, ale że do Bu... - nie mogąc się nadziwić trochę się nabijał.
- Erik, to nie jest śmieszne - odwróciła się od niego żeby wyrzucić karton po pizzy. A przynajmniej pod takim pretekstem. - Jak nie chcesz jechać do Budapesztu to nie jedź.
Zaniepokojony tonem głosu dziewczyny podszedł do niej i objął zanim się odwróciła.
- Przepraszam...
- Jak nie chcesz jechać to nie jedź. - Odparła zanim dokończył. Stała sucho patrząc się w podłogę, jednak pozwalając żeby ją obejmował.
- Nie. Sara przepraszam, nie wiedziałem, że ci tak zależy...
- To powinieneś - tym razem nie pozwolił sobie przerwać i kontynuował. Wiedział, że jak teraz nie przeprosi czeka go przynajmniej jeden 'cichy dzień'
 - ...do Budapesztu możemy skoczyć w prawie każdy weekend, to znaczy jak nie mam meczu bo to blisko. Chciałem ci sprawić cudowne wakacje w jakimś super miejscu. Prawie nigdy mnie o nic nie prosisz chociaż możesz o tak wiele. Wyśmiałem ten pomysł bo myślałem, że znowu wymyślasz coś skromnego, żebym 'nie poczuł się wykorzystany'. Okej? - Zmusił ją do popatrzenia na niego. - Rozumiemy się?
- Tak, rozumiemy. - Odpowiedziała przewracając oczami. Nie była do końca pewna czy już się nie gniewa.
- To teraz się na mnie fochnij bo nie jestem tego taki pewien.
Stanęła na palcach i delikatnie musnęła jego usta.
- Na pewno się nie gniewasz? - Zapytał unosząc brew. - Coś mało hojna jesteś.
- Próbujesz być zabawny, ale ci to nie wychodzi. - Zaśmiała się.
Tym razem pewnie wtopiła swoje wargi w jego usta. Chłopak od razu odpowiedział.  Kochał jak go całowała. Kochał jak go przytulała. Kochał jak z nim rozmawiała. Kochał z nią po prostu przebywać. Po prostu ją kochał. Od dawna zastanawiał się ile już jest pewny tego uczucia. Czy od pierwszego wejrzenia kiedy Marco się dziwnie zachowywał gdy ją spotkali? Może od tamtych wakacji? A może daleko potem? Jedno wiedział na pewno. Zawróciła mu w głowie jak pierwszy raz ją spotkał. I nadal zawraca.
Złapał ją za biodra i podniósł tak aby oplotła nogami jego tors. Nadal ją całując wszedł na górę.
- Posprzątamy rano. - Powiedział kładąc dziewczynę na łóżko.



_______________________________________________________

Ehh, wybaczcie, że taki krótki. To taki mini come back :) 
W tym rozdziale się nic nie działo, ale wymyśliłam niezłą akcję na kilka rozdziałów^^  muszę mieć tylko czas żeby to napisać heuehueuehehuehe. 
,

1 komentarz:

  1. Jej *,*
    Nareszcie powrót <3!
    Nie masz pojeęcia jak się ciesze ze wrocilas :3!
    Budapeszt na takie zadupie? Hhahaha kocham :*:*:*:
    W wolnym czasie zapraszam do siebie :3
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń