Odwiozłem Sarę do domu, a tam czekała już na nią Emily. Blondynka poszła się myć i spać tak jak doradziła jej przyjaciółka, a mnie wzięła na rozmowę. Opowiedziałem Emily wszystko co mówiła mi pani doktor i o tym jak Sara się mnie bała, jak płakała, opowiedziałem jej wszystko od początku do końca.
- Dobra dzięki, że się nią zająłeś - powiedziała z uśmiechem
- Nie ma sprawy, może jak będzie się dobrze czuła wpadniecie do nas na trening?
- A wpuszczą nas? Jutro nie ma otwartego.
- To zadzwoń do mnie o 9:00 jeśli będziecie szły to się umówimy pod SIP i załatwię wam wejście.
- Okej to do jutra.
- No pa - odpowiedziałem i poszedłem do samochodu.
*następnego dnia rano*
*oczami Sary*
Obudziłam się jakoś około 8:00, a dokładniej to obudziła mnie Emily.
- Hej, jak się czujesz?
- Już dobrze, dzięki - odpowiedziałam nie kłamiąc bo naprawdę czułam się o wiele lepiej. Po tej nocy nagle Ben zaczął być dla mnie obojętny. Już nie było ważne dla mnie to, że mnie zranił, co było to było. Z takim nastawieniem się obudziłam i chciałam to kontynuować.
- Idziemy dziś na trening chłopaków?- wyrwała mnie z przemyśleń Emily.
- Ale dzisiaj nie ma dla kibiców.
- Wiem, ale Erik powiedział, że załatwi nam wejście jak do niego zadzwonię, chcesz iść? - na słowo "Erik" coś we mnie drgnęło, nie wiem czy to było dobre uczucie czy nie, ale.... - Chcesz iść czy nie bo muszę już do niego dzwonić zaraz?
- Tak, tak chodźmy - powiedziałam znów wyrwana z przemyśleń przez przyjaciółkę.
- Nieźle wczoraj potraktowałaś Erika - zaśmiała się
- A co ja mu zrobiłam? - zapytałam zdziwiona
- No wiesz on się tobą szczerze opiekował, widać było, że mu na tobie zależy, a ty się od niego jak tylko była okazja odsuwałaś haahaaha powiedział, że się go bałaś i widać było, że był smutny z tego powodu.
- Wow ja taka serio byłam? Prawie nic nie pamiętam z wczorajszego popołudnia, muszę dzisiaj go przeprosić.
- Dobra to ja dzwonię, że będziemy na treningu, będziesz miała okazje.
Byłam serio zdziwiona co do mojego wczorajszego zachowania. Jak mogłam się bać Erika, przecież to świetny chłopak znaczy przyjaciel. A przynajmniej wczoraj zdawał się być super przyjacielem, jeszcze mu nie ufam, ale to nie zmienia faktu, że się go bałam. Jeju jaka ja wczoraj byłam głupia.
- Sara szykuj się, Erik kazał być za pół godziny pod stadionem.
- Okej - odpowiedziałam znowu wyrwana z przemyśleń przez Emily.
Szybko się ubrałyśmy i pojechałyśmy na stadion. Emily była strasznie szczęśliwa bo mogłyśmy spotkać wszystkich z BVB! Zresztą ja też jechałam strasznie na jarana z tego względu, ale w głowie myślałam o tym jak przeprosić Erika. Pod stadionem zagadnęłam do Emily:
- Ej, dziewczyno wiem, że się jarasz ja też i to mega, ale musimy wyglądać na ogarnięte hahaaha
- No masz racje hahaahha - przytaknęła mi akurat parkując auto. Przy parkingu stał Erik. Nagle poczułam motyle w brzuchu, totalnie nie wiedziałam jak go przeprosić.
- Hej, chodźcie szybko to przedstawię was chłopakom. Obie się na siebie popatrzyłyśmy, a nasze oczy pokazywały tylko jedno - Aaaaaaaa Erik jesteś najlepszy!! *_____* Ale zgodnie z umową byłyśmy ogarnięte - nie ma to jak dobre przyjaciółki hahahah
- Okej, chodźmy- powiedziała Emily i wymownie na mnie spojrzała. Poszła trochę z przodu, a blondyn szedł koło mnie. Wiedziałam , że droga do centrum treningowego zajmie nam trochę czasu więc zaczęłam:
- Yyyyy, ej Erik przepraszam, że się wczoraj od ciebie odsuwałam itd. Wczoraj w ogóle nie byłam sobą. Teraz nawet nie mogę uwierzyć, że się ciebie bałam. - Powiedziałam i zszedł ze mnie cały ten stres jak zobaczyłam, że się uśmiecha.
- Nic się nie stało - powiedział radośnie - Ej, a, a może chciała byś przyjść dziś wieczorem do mnie? Obejrzelibyśmy razem jakiś fajny film. - Spojrzałam w stronę przyjaciółki bo nie wiedziałam czy się zgodzić, a ona dyskretnie pokazała mi kciuka w górę. Jak dobrze, że ona mnie tak świetnie zna- pomyślałam.
- Okej.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę- uśmiechnął się i powiedział, że to jest ich szatnia. Nagle bez zastanowienia wbił do tego pomieszczenia z radosnym uśmiechem.
- Łoo Erik wejście smoka hahahahaahah - ktoś powiedział, a Erik nas zawołał.
- Emmm to jest Emily, a to jest Sara - powiedział donośnie, a chłopaki się dziwnie na nas patrzyli.
- O cześć, Sara już dobrze się czujesz - szczęśliwie dla nas przerwał to milczenie Marco i do nas podszedł.
- Tak jest lepiej, dzięki. Gdzie Hummels? - zapytałam się bo go nigdzie nie widziałam.
- Spóźni się - odpowiedział Marco. Nagle mimo bólu przez siniaka pojawił się szeroki uśmiech na mojej twarzy bo wpadłam na genialny pomysł.
- Ej, Marco pozwól na chwilę.
- Co? - zapytał jak odeszliśmy parę kroków. Kątem oka zobaczyłam jak chłopaki wychodzą z szatni i przedstawiają się Emily.
- Ej wysmarujmy czymś Hummels'owi strój - powiedziałam z uśmiechem zbrodniarza.
- Aż tak go nie lubisz hahahahahha?
- Aż za bardzo go lubię hahahaahah to co?
- No spoko wiem nawet czym. - powiedział i wziął mnie za rękę do szatni. Zaczął grzebać w czyjejś torbie. Po chwili byłam bardzo zdumiona.
- Serio nosisz nutelle w torbie na trening, serio?
- Nie no co ty to Mario hahahah jak się dowie to mnie zabije, ale chodź mamy mało czasu.
Marco wziął nutelle swojego przyjaciela i zaczęliśmy wsmarowywać ją w koszulkę i spodenki Mats'a oczywiście od strony skóry. Potem jakoś tak wyszło, że miał jej jeszcze trochę w butach, ale to szczegół. Szybko wybiegliśmy z szatni. Marco dołączył do biegających chłopaków, a ja usiadłam na ławce przy boisku obok Emily. Miałam wrażenie, że za każdym razem jak chłopaki przebiegali koło nas patrzyli się na mój policzek - nienawidziłam tego. Moje zmartwienia szybko poszły w nie pamięć kiedy zobaczyłam wbiegającego na boisko wściekłego Mats'a. Ukłonił się trenerowi i zaczął gadać:
- Który z was jest takim idiotą?! - zaczął się na nich drzeć wcale nas nie zauważając. Wszyscy spojrzeli się na mnie i Reus'a który stał wyszczerzony obok mnie.
- Reus jesteś beznadziejny! - wykrzyknął domyślając się, że jego ciuchy obsmarował Marco.
- Ale, ale to nie ja! To Sary pomysł - bronił się unikając przy tym ciosu koszulką w nutelli.
- Sara!! Nie żyjesz!
- Ojć - powiedziałam zrywając się z ławki żeby uciec od Mats'a. Hummels zaczął mnie gonić po całym boisku, a jego gonił Marco krzyczący, że to jednak jego wina. Kątem oka zobaczyłam, że Emily siedzi chyba z Marcelem i się z nas nabijają. Nagle całą gonitwę przerwał Gotze.
- A skąd wzięliście nutelle? - zapytał patrząc na Marco i mnie. Oboje zaczęliśmy się uśmiechać, a on zaczął przewracać oczami raz to na mnie raz na Reus'a. Widać było, że myślał co nie pasowało mi do niego. Nagle wydarł się w stronę Marco:
- Reus nie żyjesz!!! - krzyknął i zaczął gonić Marco. W tej samej chwili dopadł mnie Mats ze słowami "mówiłem, że nie żyjesz" i zamiast walnąć mnie koszulką w nutelli objął mnie od tyłu.
- Tęskniłem za tobą wiesz? Byliśmy tacy durni, że nie wzięliśmy twojego numeru.
- Ja za tobą też tęskniłam. - powiedziałam z uśmiechem.
- Ale i tak nie żyjesz! Czemu wysmarowałaś mi koszulkę? Aż tak mnie nie lubisz?
- To z miłości haahahahah
- No dobrze to wybaczam hahaha
- Cieszę się.
- Dobra koniec tych miłości, do treningu! Sara jak chcesz możesz się z nim poganiać. - Przerwał nam Klopp.
- Nie, dziękuję - powiedziałam idąc w stronę ławki na której siedziała Emily. I wtedy zobaczyłam Erika biegnącego w moją stronę z rozłożonymi rękami. Wyglądał jak jakiś na jarany i chyba wszyscy to zobaczyli bo wybuchnęli śmiechem.
- Nieee pobiegaj ze mną.
- Dobra, dobra, ale jak Emily będzie też biegać. - spojrzałam w jej stronę i wiedziałam, że się zgadza.
- To idźcie się przebrać w cośi z chłopaków szatni. - powiedział Klopp i wskazał nam drogę.
Wróciłyśmy po paru minutach.
- Ha wiedziałem, że weźmie mój komplet, wygrałem! - wykrzyknął Marco spoglądając w moją stronę.
- Nie prawda mam twoją koszulkę, a spodenki Durm'a.
- A ja wiedziałem, że Emily weźmie mój! - wykrzyknął Marcel
- No masz racje - przytaknęła mu Emily wyszczerzając się przy tym.
- Dobra, dobra będzie tak. Kto z was pierwszy złapie Emily lub Sarę to się z nimi rozciąga, a reszta normalnie. Potem się jakoś podzielimy do grania.- powiedział Klopp i nagle usłyszałam "Start". A to już - pomyślałam i szybko podbiegłam do Emily.
- No to trzeba wiać, chodź! - wykrzyknęłam i nagle wszyscy zaczęli za nami biec. Przez dłuższy czas nie mogli nas dogonić - w końcu biegało się te parę razy w tygodniu po te 6 km. Nagle złapały mnie dwie osoby na raz i oczywiście kto? Marco i Erik.
- No niezłe wyczucie - zażartowałam. -To oboje się ze mną rozciągacie. Nie będzie wam łatwo hahahahah.
Emily złapał Mario tuż przed Marcel'em.
Reszta chłopaków poszła wykonywać ćwiczenia Klopp'a, a my usiedliśmy razem w kółku i gadaliśmy leżąc z głową na kolanach. Znaczy chłopaki bo im kazałam razem z Emily, a my ich zagadywałyśmy.
- Ej, a co wy na to żeby pojechać razem na wakacje? - to był ostatni trening po sezonie, a potem chłopaki mieli wolne więc to był dobry pomysł, ale Mario chyba mówił do Marco i Erika.
- No, dobry pomysł, a gdzie proponujesz? - zapytał Marco.
-Yyy może do Hiszpanii na Minorkę? --------->
-To trzeba się zorientować co do lotów i hotelu, zajmiesz się tym Mario? - ciągną Marco
- Jasne, jasne, a kto jedzie?
- No ja, ty, Erik... dziewczyny jedziecie? - spojrzałam się na Emily. To było jasne, że obie chciałyśmy, ale żadna z nas nie miała kasy na jakieś super Hiszpańskie wyspy.
- Niee, my raczej nie damy rady..
- Dlaczego? - zapytał smutny Erik.
- Bo ja muszę szukać pracy tu w Dortmundzie, a Emily...
- To przecież poszukasz za miesiąc jak wrócimy. - przerwał mi Marco.
- Ale nas nie stać na takie wakacje, nie jesteśmy wami - zażartowałam choć wcale mi nie było do śmiechu.
- No to przecież my zapłacimy za was co nie Mario? - powiedział Erik.
- Jasne, co się przejmujecie.
- Nie, nie marnujcie na nas pieniędzy - powiedziała Emily patrząc na Mario.
- Ale to żaden problem, naprawdę, będzie fajniej z wami. Zbierzemy jeszcze parę osób i będzie super.
- No dobra... - zgodziłam się. Nagle przybiegł do nas Hummels.
- Następnym razem cię złapie - powiedział do mnie strasznie wyszczerzony. - A co tam planujecie?
- Wakacje, lecisz z nami na Minorkę? - zapytał Mario.
- Czemu nie, kiedy?
- Jakoś za tydzień, albo dwa się zobaczy.
- Dobra chodźcie się dzielimy do grania, po to tu przyszedłem. - Powiedział Mats i poszliśmy w stronę reszty drużyny. My z Emily już prawie usiadłyśmy na ławce i wtedy usłyszałyśmy zdziwiony głos trenera:
- To wy nie gracie?
- My tylko popatrzymy.. - niestety było już za późno -,- musiałyśmy grać i oczywiście przez kogo? Hummels'a, który za wszelką cenę chciał z nami grać i ubłagał Klopp'a. Dla mnie to nie był problem bo mnie piłka wychowała, ale Emily nie należała do jakiś super graczy.
Ja byłam w drużynie z: Langerak'iem, Mats'em, Sokratis'em, Nurim i Mario, a Emily z: Romanem, Marco, Marcelem, Ilkaym i Erikiem. Zaczęliśmy grać. Ja najpierw trzymałam się z tyłu i dawałam grać chłopakom, ale potem już nie wytrzymałam bo tak strasznie długo nie grałam i zaczęłam dryblować. Przegrywaliśmy 1:0 po golu Marco więc miło by było wyrównać. Podbiegłam do Marcela i nie wiem jak, ale odebrałam mu piłkę. Potem minęłam Ilkay'ego i podałam Nuri'emu który wychodził na czystą pozycje. Biegłam pod bramkę tak instynktownie bo kiedy idzie akcja zawsze tak robiłam - tak jak większość piłkarzy na mojej pozycji - Nuri odegrał mi tę piłkę i "dziwnym" jak na dziewczynę uderzeniem zszokowałam Romana i trafiłam do bramki!
Mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla nas po golu w ostatnich minutach strzelonym przez Mario. Chłopaki byli zszokowani moją dobrą grą, ale mnie to nie wzruszało. Zawsze na osiedlu na początku mi nie pozwali grać, a potem się bili o mnie w drużynie. Zawsze mnie to wpieniało więc szłam do słabszej żeby sobie więcej pograć.
- Nieźle grałaś- powiedział Durm i mnie objął - pamiętasz, że dziś wieczorem u mnie?
- A jak mogłabym zapomnieć? - powiedziałam z uśmiechem.
- No to do zobaczenia - powiedział i dał mi buziaka. Nie spodziewałabym się po nim takiego zachowania które było po prostu dziwne. Nagle podbiegła do mnie Emily. Obejrzała się czy nikogo nie ma, ale chłopaki już byli w szatni więc nie miała się czego obawiać.
- Podoba ci się Erik? - zapytała.
- Yyyy nie... lubię go, ale nic więcej.
- A wiesz, że ty mu i to bardzo?
- Co? Weź sobie nie żartuj, nie mogłabym mu się spodobać.
- Dlaczego?
- On jest piłkarzem, ja jestem dziewczyną z 'niższego poziomu" to raczej nie możliwe, a z resztą z moimi problemami? to już na pewno nie.
- Sara ty widzisz jak on się na ciebie patrzy? Gdyby nie chłopaki on już by się rwał do chodzenia z tobą, ale sam się trochę boi i to widać. Pewnie się boi reakcji Marco czy Mats'a bo oni cię też lubią, a znają cię dłużej.
- Emily nie żartuj sobie, chodźmy się przebrać bo chłopaki wyszli.
Po 15 minutach byłyśmy gotowe. Wzięłyśmy ostatnie rzeczy i wyszłyśmy. Nagle zza ściany wyskoczyli: Marco, Mario, Marcel, Erik i Mats.
- Buuu - wykrzyknęli wszyscy.
- Idioci - powiedziała Emily z sarkazmem.
- Podpisuje się pod tym komentarzem.- dodałam
- Nie przestraszyłyście się nas? - zapytał Erik obejmując mnie. Moje ciało przebiegły dreszcze. Serio mogę mu się podobać? Nie to raczej nie możliwe.
- Debile nie są straszni - odpowiedziałam mu.
- No ej bo się obrażę misiu - powiedział Marco przeczesując włosy.
- Nie no ej nie gniewaj się blondynko, proszęęę - zrobiłam maślane oczka.
- No dobra nie - odpowiedział - A chciałabyś pójść na pizz.. do kina dziś wieczorem? - poczułam jak ciągle przytulający mnie Erik się spiął.
- Sorki, ale nie mogę - powiedziałam i spojrzałam na Erika który momentalnie się wyluzował.
- Aaaa czyli mam konkurencje - zażartował Reus.
- Dobra chodź Mario z takimi nie mamy szans hahahah chodźmy odkupię ci nutellę. - powiedział i podszedł przytulić Emily, a potem mnie. Potem zrobił to samo Mario i Mats. Oni poszli i zostałyśmy tylko my, Erik i Marcel. Ja poszłam przodem gadając z Erikiem bo wiedziałam, że muszę zostawić przyjaciółkę z Schmelzer'em.
- Może poszłabyś ze mną na spacer wieczorem? - zapytał Emily, a ona się chętnie zgodziła. Potem ich nie słuchałam bo zagadał mnie Erik.
_____________________________________________________
Iiii jest rozdział szósty :))) Mam nadzieję, że wam się spodobał ;3
Jak chcecie podajcie mi linki do waszych blogów to chętnie poczytam :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz