środa, 11 marca 2015

Rozdział 38


A jeśli spłonie wszystko
Wtedy powinniśmy razem spłonąć 
Spójrz jak ogień wspina się, na nocnego nieba szczyt

*

- Jestem strasznie głodny. - powiedział puszczając moje włosy.
- Bo od paru godzin nic nie jadłeś głupku! - rzuciłam w niego poduszką.
- Kto tu jest głupkiem kochanie. - oddał mi i pobiegł na dół.
- No nie ja latam po domu w samych bokserkach! - krzyknęłam z piętra.
- Ale zaraz ty nie będziesz miała pizzy bo całą zjem!
Momentalnie rzuciłam się na schody i nie zważając na to, że jestem boso zbiegłam do kuchni.
- A jednak nie tylko ja latam po domu w samej bieliźnie. - podał mi pudełko z resztą pizzy.
- Nienawidzę cię. - urwałam sobie kawałek, poszłam na kanapę aby nie siadać koło niego i przykryłam się kocem.
- A ja cię kocham.
- No weź, nie obrażaj się. - dodał kiedy przez dłuższy czas mu nie odpowiadałam.
- Nie obrażam się.
- Nie wcale, tylko nie będziesz odzywać się do mnie przez kilka dni.
- Może..
- Domówka u Matsa. Idziemy? - zapytał czytając coś z telefonu.
- Jako przyjaciółka mogłabym pójść do Matsa, ale nie jako twoja dziewczyna, a ja zaproszenia nie dostałam.

#Obserwator.

- Pff - z niewiadomych dla dziewczyny przyczyn pobiegł na górę. Szybko wyjął z szafy swój pierwszy lepszy t-shirt, który idealnie złożył i zbiegł na dół.
- Droga Saro Kubiak - ukląkł przed nią wyciągając ku niej bluzkę - czy nie zechcesz zrobić mi tej przyjemności i ubrać na siebie tej o to koszulki, a następnie pójść ze mną - Erikiem Durmem na imprezę do naszego szanownego przyjaciela Matsa Hummelsa?
Dziewczyna schowała twarz w dłoniach nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
- Czemu ty mi to robisz? - wydukała po chwili z trudem łapiąc powietrze i wycierając łzy.
- Ale co? - podał jej koszulkę po którą wyciągnęła rękę.
- Czemu jesteś taki idealny i zabawny i potrafisz wybrnąć z każdej sytuacji?
- A no wiesz - łobuzarsko się uśmiechnął i przeczesał włosy - ma się ten dar.
- Oby ci się nigdy nie skończył. - Poklepała go po ramieniu i nałożyła na siebie za duży o parę rozmiarów t-shirt.
Wstała z wygodnego siedzenia i wspięła się na palcach najwyżej jak potrafiła, tak aby dorównać piłkarzowi co niestety jej się nie udało. Położyła ręce na jego ramionach, a on ku jej zdziwieniu oparł swoje dłonie na jej mocno wciętej talii.
- Tak, Eriku Durmie pójdę z tobą na tę imprezę. - Powiedziała i parsknęła śmiechem, który próbowała powstrzymać przez całe to zdanie.
- Ach kochana Saro Kubiak, nawet nie wiesz jak się cieszę. - podniósł ją zmuszając aby oplotła go nogami.
- Dobra skończmy z tymi udawanymi kulturalnymi odpowiedziami. - zaśmiała się odgarniająć włosy do tyłu.
- Okej. Na dwudziestą mamy. Która jest?
- Skąd mam to wiedzieć. Odkąd jestem u ciebie w domu nie mam pojęcia gdzie mój telefon co mnie trochę martwi.
- Kurde, 18:40 - oznajmił obracając się w stronę zegara - trzeba się szykować.
- Nie mam u ciebie nic odpowiedniego. - skrzywiła się.
- Możesz przecież jechać w tej bluzce. - spojrzał na nią z miną ' bardzo ci pasuje' rozkładając ręce.
- Wszystkie oczy zwrócone byłyby na mnie hahah.
- Wiele kobiet dąży do tego zakładając drogie suknie i tonę makijażu, a ty taka zaspana i w tej pięknej bluzce osiągniesz ten cel w o wiele prostszy sposób i będziesz wyglądała jeszcze piękniej.
- Chyba wolę nie. Idę się ubrać w swoje ubrania i idę do domu.
- Czekaj no, pojadę z tobą tylko ja coś nałożę.
- Okej 10 min masz.
- Ja 10 ty godzinę?! - oburzył się. - Jaka tu sprawiedliwość?
- Żadnej - wystawiła mu język - już 9.

#Sara.

Ponieważ miałam totalny bałagan w pokoju niełatwo było mi znaleźć ulubionych ubrań. Najpierw przy szafie znalazłam czarną spódnicę, a potem granatowy sweter. Poszłam do łazienki i szybko nałożyłam na siebie dobrane ubrania. Zrobiłam delikatny makijaż i wyprostowałam włosy. Kiedy już Erik mnie wołał bo 'nie zdążymy' do małej kopertówki włożyłam telefon i poziomkową szminkę i zeszłam na dół.

- Aż tak źle wyglądam?
- Nie, pięknie.
- To czemu kosisz mnie wzrokiem jakbym była kosmitą.
- Po prostu takie wow, dawno nie miałaś prostych włosów.
- Nie podobają ci się?
- Skądże, we wszystkim wyglądasz pięknie, jest po prostu inaczej. - chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam i poszłam nałożyć moje ulubione obcasy.

- Weź, nie gniewaj się no - ciągnął kiedy szedł za mną do samochodu - przecież wiesz, że jesteś piękna.
Odwróciłam się, oparłam o samochód i delikatnie uśmiechnęłam.
- Świetnie o tym wiem, ale chciałam usłyszeć to jeszcze raz - zaśmiałam się dając mu buziaka na zgodę i wsiadłam do auta.


#Obserwator.

Zmarznięta króciutkim spacerem w cienkiej kurtce witając się z przyjaciółmi poprawiła włosy i zdjęła komin.
Chwyciła wyciągniętą rękę Erika i weszła z nim do salonu witając kolejne osoby.
- Dzisiaj bez alkoholowo!! - Oznajmił szczerząc się Marco.
- Pff zobaczymy ile wytrzymasz. - Dogryzła mu Emily.
- Zobaczymy ile wytrzymasz, zobaczymy ile wytrzymasz. - Zaczął ją przedrzeźniać na co zobaczył tylko wystawiony język dziewczyny. Język z małym srebrnym kolczykiem który błysnął kiedy z powrotem go chowała. Spodobało mu się to. Przygryzł wargę wyobrażając sobie jak przypiera ją do ściany i namiętnie całuje. A potem ocknął się i na samą myśli o całowaniu Emily zrobiło mu się nie dobrze. Muszę się napić, pomyślał i zawrócił do kuchni aby wyjąć z lodówki puszkę chłodnego piwa.


- Dooobra no to buteleczka! - Zaczął najarany Mats machając butelką aby zwołać ludzi już trochę zmęczonych prawie trzy godzinną zabawą.
Można by pomyśleć, że grają w to tylko dzieci, które zawsze mają cichą nadzieję, że można będzie się pocałować, a jednak wśród dorosłych ta gra też ma duże powodzenie.
- Czemu impreza z tobą, ale bez butelki to nie impreza? - retorycznie zapytał ktoś z obecnych w przestrzennym salonie piłkarza.
- Bo Mats to Mats i butelka jest jego uzależnieniem. - Dodała kolejna osoba wywołując przy tym śmiech innych.
- Ale tak właśnie jest - potwierdził Mats śmiejącym się osobom wskazując rękami aby siadali w kole.

Jak to zawsze podczas gry w butelkę są osoby na które pada ciągle i takie ze 'szczęśliwym' miejscem. Tym razem na młodą Polkę nie wypadało w ogóle, ale świetnie bawiła się oglądając jak jej przyjaciele zjadają kawałek pizzy w 10 sekund albo w lutym, w samych bokserkach wychodzą na dwór lub spełniają jeszcze inne ciekawe wyzwania.
Jednak ciężko grać przez prawie półtora godziny bez żadnej aktywności.

  Ann, dziewczyna Mario, niezbyt lubiana w śród innych. Lubiła być tą o półkę wyżej, a przynajmniej tak się czuć, zawsze to ona miała rację, a kiedy ktoś się jej nie spodobał nie miał z nią łatwo. Zawsze chodziła z podniesioną głową wypychając mocno wykonturowane usta. Nie dawała się poniżyć, ale chętnie poniżała innych - tych przy których czuła się zagrożona, gorsza od nich.
Prawie nikt nie mógł zrozumieć wyboru Mario. ale miłość to miłość. Od długiego czasu prowadzili udany związek, a on sam był z nią ogromnie szczęśliwy.
Kiedy odpowiedziała na proste pytanie od Cathy 'czego byś w życiu nie nałożyła?' i padła jej kolej kręcenia wylosowała Sarę.
- No Saruś - zaczęła przesłodzonym głosem - pytanie czy wyzwanie?
- Pytanie.
- Dobra hmm - zaczęła się zastanawiać.
Polka uważnie przyglądała się Mario, który siedział spięty z zaciśniętymi dłońmi.
Tak naprawdę chłopak modlił się w myślach, aby jego dziewczyna nie palnęła czegoś czego potem oboje będą żałować. Zachowanie Mario wydało  jej się śmieszne, ale kiedy usłyszała pytanie od razu je zrozumiała.
- Uprawiałaś już seks z Erikiem? - Przygryzła wargę podstępnie się uśmiechając i uważnie jej się przyglądając.
Blondynka od razu poczuła dłoń chłopaka chwytającą jej palce czym potwierdził, że wcale nie musi na to odpowiadać i że przy niej jest. Wiedziała, że o to mu chodziło. Za dobrze go znała.  Ale właśnie to dało jej siłę aby odpowiedzieć spokojnie i z podniesioną głową.
- Nie.
Miała ochotę dodać 'nie jestem puszczalską suką i swojej dupy pilnuję' ale opamiętała się pamiętając kto ją wychowywał.
Wśród innych od razu słychać było różne pomruki, ale wiedziała, że dotyczą one pytania, a nie samej odpowiedzi. Wiedziała, że porządni ludzie pilnują swoich prywatnych spraw. Tylko swoich.


Wszyscy rozeszli się około drugiej w nocy. Mogli się bawić bo w końcu jutro mają wolny dzień! A raczej dzisiaj mają wolne...
Polka mimo błagań chłopaka została przy swoim i nie pojechała nocować u niego. Musiała przemyśleć bardzo wiele spraw które krążyły jej w głowie odkąd odpowiedziała Ann na pytanie.
Nie chodziło jej o samą odpowiedź. To jej nie przeszkadzało. Od paru godzin chodziło za nią zachowanie Erika, który od razu się za nią wstawił, upewnił, że przy niej jest, że nie musi robić niczego czego nie chce. Niby było to takie normalne... on jest jej chłopakiem, ona jego dziewczyną - każdy by się tak zachował, ale jednak to nie dawało jej spokoju. Dopiero to uświadomiło jej, że związek który budowali, budują i budować będą nie jest zwykłym związkiem na 3 miesiące po którym na kolejne 3 zostaje ślad w sercu, a potem wszystko odchodzi w zapomnienie. To był związek na którym jej zależało. To w nim chciała zostać do końca życia i teraz myślała o tym całkowicie na poważnie. To z nim, z Erikiem, z mężczyzną, który o się o nią troszczył, rozweselał, pomagał, dbał, a przede wszystkim kochał. Naprawdę kochał. Niby wiedziała o tym od dawna i od dawna była pewna swoich uczuć co do niego, ale teraz dowiedziała się, że tamte słowa 'kocham cię' nie miały żadnej siły w porównaniu do tych, które będzie wypowiadać w przyszłości.
Jak tylko przyszła do domu wzięła szybki prysznic, ubrała piżamę i zmęczona rzuciła się na łóżko. Niestety nie zasnęła jeszcze przez długi czas. Ciągle myślała o nim, ciągle odtwarzała w pamięci wspólne wspomnienia w których dopiero teraz widziała ile miłości Erik daje jej każdego dnia.
Boże, dziękuję ci, że go mam, pomyślała ostatnimi siłami patrząc w sufit i zasnęła.

*Next day*

Obudziły ją dziwne dźwięki na dole. Szybko włączyła swoją czujność zaczynając nasłuchiwać. Na parterze na pewno ktoś był, przeraziła się. Chwyciła telefon w dłoń i spinając swoje wszystkie mięśnie tak aby bezdźwięcznie wyjść z pokoju w którym panował wielki bałagan ruszyła przed siebie. Ostrożnie schodząc po schodach ciągle nasłuchiwała mając nadzieję, że to tylko złudzenie po nieprzespanej nocy. Ale nie. Nie myliła się. Teraz świetnie słyszała jak ktoś niezgrabnie przeszukuje jej szafki w kuchni. W końcu przerażona zebrała się na odwagę i na palcach zbiegła ze schodów, a potem ostrożnie weszła do kuchni. 
- O ja pierdole. - Wzięła głęboki oddech żeby się rozluźnić. 
Kiedy ją usłyszał podskoczył wystraszony i szybko się obrócił. 
- Boże. - Złapał się za serce. - Chcesz mnie przestraszyć to zrób to jakoś inaczej, a nie nadchodzisz mnie od tyłu, 
- Ja cię przestraszyłam? To ty przyprowadziłeś mnie o zawał. Myślałam, że ktoś się włamał.
- Wyobraź sobie mnie złodzieja. - Zaśmiał się i przytulił swoją dziewczynę na powitanie. 
- Jak ty w ogóle tu wszedłeś? - Zapytała obejmując rękami jego plecy i degustując się jego ciepłem.
Chłopak zaczął się śmiać nie puszczając jej. 
- Przecież mam do ciebie klucze. 
- Boże, zapomniałam - wybuchła śmiechem.
- No, a skoro już wstałaś idziemy na piknik! Patrz jaka piękna pogoda - odsłonił ręką firankę, a zza szyby poraziły ich jaskrawe promienie słońca. - Zaraz marzec się zaczyna, a pogoda nam doskwiera. 
- Skoro idziemy na piknik to gdzie masz koszyk? 
- Jedziemy - poprawił się. - Jest w samochodzie. 
- Dobra to zmykam się ubrać. 
   
Poszła do sypialni i po paru minutach jakimś sposobem znalazła odpowiedni na dłuższy pobyt na dworze sweter. Wzięła go wraz z pierwszymi lepszymi legginsami i poszła do łazienki wziąć prysznic. 
Odświeżyła się, ubrała i rozczesała włosy, a następnie nałożyła przygotowane ubrania.
- Gotowa. - Oznajmiła schodząc po chwili.
- To chodź pokarzę ci fajne miejsce. - Radośnie chwycił ją za rękę i pociągną do wyjścia.
- Czekaj! Buty. - Zatrzymała go śmiejąc się.
Włożyli szybko buty i nawet nie myśląc o kurtkach bo mimo końca lutego było 15 stopni Celsjusza wyszli z domu.
- Dobra teraz czekaj - zatrzymał ją przed autem.
Wyjął z kieszeni arafatkę i zaczął zawiązywać ją na oczach dziewczyny.
- Ej co ty robisz? - ze śmiechem próbowała się wyrwać.
-Wszystko ma być niespodzianką więc nie możesz wiedzieć gdzie jedziemy. - Delikatnie zacisnął supełek z tyłu jej głowy i cmoknął w policzek. Następnie pomógł jej wejść do samochodu po czym ruszyli w drogę.

______________________________________________

Ej miałam opisać jeszcze ten piknik, ale w sumie zakończę teraz xdd
Podoba mi się ten rozdział i to tak bez kitu, a szczególnie te wyobrażenia Marco hahah XDD
I ten, zapamiętajcie sobie z czego się wzięły te rozmyślania Sary bo to będzie się trochę ciągnęło^^ :D


Z każdym rozdziałem jesteśmy bliżej zakończenia <3 *o* hihi :** 


1 komentarz:

  1. jaki cudowny! <3
    Tylko mam nadzieję, że Marco tego nie zniszczy, oni są idealni <3
    Czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń